viewtopic.php?f=1&t=92554&start=945
Bura koteczka została przygarnięta przez panią Basię w styczniu w trakcie tych potwornych mrozów. Przychodziła pod blok w poszukiwaniu jedzenia i dobrych ludzi. Któregoś dnia wśliznęła się za panią basią na klatkę schodową. Basia-kobieta o wielkim sercu przygarnęła kocię do siebie, mimi, że jest schorowaną emerytką z 11 kotami na pokładzie w maleńkim m1.
Kotka mogłaby już u niej zostać i czekać cierpilwie na nowy dom, ale pozostałe koty jej nie akceptują. Wyglądało to tak, że ganiały kotę po mieszkaniu, zapędzały w kozi róg, biły i drapały... Jednego dnia kicia schroniła się w kontenerku i ... siedziała tam dwa dni siusuając pod siebie...
P. Basia namówiła sąsiadkę- 80letnią staruszkę- aby zaopiekowała się kitką. U tej pani kicia odżyła, zwiedza mieszkanie, załatwia się do kuwetki, jest spokojna... Ale staruszka 15 marca wyjeżdża...
Co robić z tą kotką???
Postaram się dowiedzieć na jak długo wyjeżdża i czy po poworice może kotkę znowu wziąć. W takim wypadku potrzebny nam jest tymczasowy dom tymczasowy.
Kicia jest zdrowa, test na białaczkę wyszedł ujemnie. W tym tygodzniu będzie szczepiona. Jest zdrowa.
Oto zdjęcia z komórki:


Kicia jest niezwykła buraską bo ma przepiękne zielone oczy...
Ma około 1,5 roku, jest bardzo łagodna.