Moje kociska VIII.. Czarna puchata dziewczynka.. s. 98..

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 05, 2010 7:43 Re: Moje kociska VIII.. Białe cudo - chwilowy tymczasik.. s. 68.

Taki mały prezencik dla wszystkich czytających, z okazji początku weekendu.. :1luvu:

Obrazek

fotka oczywiście z kazimierskiego portalu..

Wczoraj poszłam na pierwszy zastrzyk odczulający.. dostałam najmniejszą możliwą dawkę.. i miałam posiedzieć pół godziny na wszelki wypadek i pokazać się lekarzowi w celu oceny mojego stanu po wszczepieniu alergenu..
po pół godzinie zaczęły mi się pojawiać czerwone, gorące plamy na rękach, swędzenie dłoni, zrobiło się trochę słabo i bardziej duszno..
no i wylądowałam na leżance w gabinecie zabiegowym.. dostałam dożylnie coś odczulającego - w postaci zastrzyku przez wenflon i potem kroplówki, z czymś innym, też odczulającym, która złaziła ponad godzinę.. :evil: ponieważ saturacja też poleciała w dól, to nie ominęły mnie również 'wczasy pod namiotem.. tlenowym'.. :twisted:
Jakoś to wszystko opanowano, po odleżeniu kilkunastu minut po tych wszystkich zabiegach zażądałam wizyty w łazience i biedne pielęgniary chciały mnie tam zawieźć na wózku.. 8O odmówiłam i zgodziłam się tylko na towarzystwo w drodze i pod drzwiami łazienki.. :twisted: po wyjściu już było lepiej, chociaż powrotu do domu nie wspominam najlepiej, bo prowadzenie samochodu przy opóźnionym czasie reakcji nie jest tym co tygrysy lubią o świcie.. :?
Acha, na wszelki wypadek zostawiono mi wenflon.. ponieważ przeszkadzał jak cholera i jednak po dojechaniu do domu z każdą chwilą czułam się lepiej, to pozwoliłam sobie zadecydować o jego wyjęciu już wczoraj a nie dzisiaj rano i w tym celu poszłam do lecznicy weterynaryjnej, żeby fachowiec pomógł mi wyjąć to świństwo, bo mnie osobiście brakowało jednej ręki do tego zabiegu.. fachowiec lojalnie uprzedził, że do tej pory wyciągał wenflon tylko zwierzętom ale ja obiecałam, że nie będę gryźć i drapać.. :twisted: i po chwili ręka już była sprawna.. :D
Dzisiaj jest w porządku ale coś mi się wydaje, że nie dam rady przetrwać odczulania..
na decyzję o kontynuacji mam dwa tygodnie..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt mar 05, 2010 8:00 Re: Moje kociska VIII.. Białe cudo - chwilowy tymczasik.. s. 68.

Cos mi sie widzi, że chyba nie zdecydujesz się na powtórkę z rozrywki :)
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt mar 05, 2010 8:19 Re: Moje kociska VIII.. Białe cudo - chwilowy tymczasik.. s. 68.

Amika6 pisze:Cos mi sie widzi, że chyba nie zdecydujesz się na powtórkę z rozrywki :)


Mnie się też widzi podobnie..
tym bardziej, że ja od początku bardzo sceptycznie do tego podchodziłam.. dałam się namówić po rozmowach z kilkoma znajomymi lekarzami ale jakoś nadal nie mam serca do tego całego odczulania.. :roll:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt mar 05, 2010 8:31 Re: Moje kociska VIII.. Białe cudo - chwilowy tymczasik.. s. 68.

A to miałas przeboje 8O

A co odczulania to pwiem Ci, że mojej koleżanki mąż miał robione dosyć regularnie - chyba w każdą zimnę, przez jakiś czas i z tego co pamiętam, to był jednak zadowolony z tego. Ale to też może zależeć od rodzaju alergii i jej stopnia nasilenia u ludzia.
Moja teściowa miała iść w styczniu na odczulanie i lampy do kliniki do Wrocka, bo ona ma takie sensacje alergiczne + atopowe zapalenie skóry, że nawet rente dostała z tego powodu, bo jej silne leki sterydowe rozwaliły organizm, ale oczywiście olała i nie poszła :evil:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt mar 05, 2010 10:20 Re: Moje kociska VIII.. Białe cudo - chwilowy tymczasik.. s. 68.

AgaPap pisze:A to miałas przeboje 8O

A co odczulania to pwiem Ci, że mojej koleżanki mąż miał robione dosyć regularnie - chyba w każdą zimnę, przez jakiś czas i z tego co pamiętam, to był jednak zadowolony z tego. Ale to też może zależeć od rodzaju alergii i jej stopnia nasilenia u ludzia.
Moja teściowa miała iść w styczniu na odczulanie i lampy do kliniki do Wrocka, bo ona ma takie sensacje alergiczne + atopowe zapalenie skóry, że nawet rente dostała z tego powodu, bo jej silne leki sterydowe rozwaliły organizm, ale oczywiście olała i nie poszła :evil:


Po swoich wczorajszych przejściach to się nawet nie dziwię..
można się bać.. :?
szczególnie uczucie duszenia się nie jest miłym przeżyciem.. :evil:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt mar 05, 2010 10:30 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

z alergii mozna sie ładnie wyprowadzić zmianą sposobu odżywiania-pod warunkiem,ze ktoś sie odżywia w ogóle :evil: silna negatywna reakcja na odczuanie jest powaznym sygnałem przeciw....trzeba szukać innych rozwiązań.Aniu uważaj błagam-nie wiem czy nie trzeba szukac innych lekarzy.... :?
Serniczek
 

Post » Pt mar 05, 2010 10:32 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

Serniczek pisze:z alergii mozna sie ładnie wyprowadzić zmianą sposobu odżywiania-pod warunkiem,ze ktoś sie odżywia w ogóle :evil: silna negatywna reakcja na odczuanie jest powaznym sygnałem przeciw....trzeba szukać innych rozwiązań.Aniu uważaj błagam-nie wiem czy nie trzeba szukac innych lekarzy.... :?


Spoko, ktoś się odżywia.. :D
Zanim podejmę decyzję, to sobie porozmawiam z innym lekarzem.. :twisted: obiecuję.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt mar 05, 2010 10:37 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

aamms pisze:
Serniczek pisze:z alergii mozna sie ładnie wyprowadzić zmianą sposobu odżywiania-pod warunkiem,ze ktoś sie odżywia w ogóle :evil: silna negatywna reakcja na odczuanie jest powaznym sygnałem przeciw....trzeba szukać innych rozwiązań.Aniu uważaj błagam-nie wiem czy nie trzeba szukac innych lekarzy.... :?


Spoko, ktoś się odżywia.. :D

Zanim podejmę decyzję, to sobie porozmawiam z innym lekarzem.. :twisted: obiecuję.. :D

yhy :spin2: :smokin: ......porozmawiaj porozmawiaj..... :roll: :twisted:
Serniczek
 

Post » Pt mar 05, 2010 10:56 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

No przecież obiecałam.. :twisted:

A Biała Księżniczka wyjeżdza ode mnie w poniedziałek.. o ile nic się nie zmieni z transportem..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt mar 05, 2010 11:02 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

Jeśli dobrze pamietam, to Anda z Lublina pisała o odczulaniu/leczeniu alergii homeopatią.
Może warto spróbować
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Pt mar 05, 2010 16:49 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

Amika6 pisze:Jeśli dobrze pamietam, to Anda z Lublina pisała o odczulaniu/leczeniu alergii homeopatią.
Może warto spróbować

Chętnie poczytam..
podrzucisz link? :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota


Post » Sob mar 06, 2010 13:16 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

Witajcie weekendowo..
Wczoraj i dzisiaj jednak musiałam odespać czwartkowe historie.. :(
Ale już jest w porządku.. no i najważniejsze - kociaste mi pozwoliły.. :1luvu: nawet nie narozrabiały przesadnie..
A wczoraj \biała Księżniczka sama przyszła do mnie na kolana.. :dance: kłopoty z jedzeniem już dawno się skończyły.. i nawet trochę zaczyna łazić wśród kociastych.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Sob mar 06, 2010 21:22 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

Ja się odczulam na kota, psa i roztocza. Nie miałam takiego odlotu. Za każdy razem mam dwie wielkie bańki na rękach. Opuchlizan schodzi po tygodniu i do tego strasznie swędzi. Za kazdym razem chca mi podawać zyrtec lub inne. Musze się tłumaczyć ze na mnie nie działa i że mam tyko leki wziewne, które biorę codziennie.
Biore trzecią serię i teraz mam co miesiąc ale jeszcze przez rok przynajmniej.

Jestem niesamowice zadowolona. Nie duszę się, mogę czesać koty. Może dawka nawet ta najmniejsza powinna byc jescze zmniejszona. Zanim podemiesz decyzję pogadaj ze swoim lekarzem.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 06, 2010 21:27 Re: Moje kociska VIII.. moje przygody z odczulaniem.. s. 72..

aamms pisze:No przecież obiecałam.. :twisted:

A Biała Księżniczka wyjeżdza ode mnie w poniedziałek.. o ile nic się nie zmieni z transportem..


Wtorek/środa. Zmiana terminu wyjazdu. Nic nie można zrobić taka decyzja w firmie.

Pieczarka

 
Posty: 1294
Od: Wto lip 15, 2008 12:23
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue, Talka i 21 gości