Jestem tu nowa i odrazu proszę was o opinię i pomoc jak mam postąpić!
W czym rzecz:
Na początku października zeszłego roku przybłąkała/ktoś podrzucił na budowę się do nas młodziutką kotkę, no żeśmy ją przygarneli ochrzcili na LUNĘ, była kotkiem siedząco-wychodzącym, ja bardzo się do niej przyzwyczaiłam była u nas do śwąt bożego narodzenia a po nich znikła , chodziłam , szukałąm "kiciałam" nanią i nic , podejrzenie padło na teścia że ją wywiózł. No i w rezultacie pogodziłam się z sytuacją że już jej nie będzie. A tu dziś kot się znalazł! po 2 miesiącach mój mąż jadąc na budowę z ciotką przyfilowała ją na naszej ulicy w sumie obok naszego domu! noo i zgarneli kocinę do chałupy!Nawet dopytywałąm męża czy to aby LUNĘ zgarneli ale ona ma specyficzny pyszczek więc się nie pomylił!
No i teraz nie wiem co mam zrobić, czy to możliwe że sama wróciła? bo nie chciałą bym aby kotka była takim mormonem troche tu troche tam! Nie wiem czy ktoś ją podobnie jak my przygarną bo myślał że bidulka- bo to akurat zimno było, czy może ktoś zamknął żeby myszy w domu nie mieć ( bo niestety taka okolica i sąsiedzi) a teraz ciepło i wypuścił? a do tego teraz okras "miłości" kotków i ktoś pozbył się problemu
Proszę was o opinie...pomoc! czy zostaje mi tylko ją zamknąć i żeby nie wychodzuiła ewentualnie na smyczy? czy zostawić i żeby wróciłą tam gdzie ostatnio przebywała.......tylko że będzie mi z tym źle...
Pozdrawiam
Kinga
A to włąśnie kicia po miesiącu pobytu u nas( generalnie przyszło chude, i brudne) u nas przytyła i wypiękniałą
http://images40.fotosik.pl/222/8a26d26b41a82e21.jpg
za duze zdjecie zamieniono na link. K


