Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
JoasiaS pisze:Wszystko zaczęło się od Sznycka. Przybłąkał się w lutym 2005 r. do drzwi drukarni, którą prowadzimy z mężem. Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, siedział w paletach przed firmą i usiłował grzać się w słabych promieniach zimowego słońca. Duży czarno-biały kocur z zamkniętymi oczami. Z tych oczu i lewego ucha ciekła paskudna ropa. Ponieważ ani ja, ani mąż nigdy nie mieliśmy zwierząt w domu (nasi rodzice byli nieugięci pod tym względem), nie bardzo wiedziałam jak się zachować w takiej sytuacji
. Stan kota wydawał mi się tak opłakany, że byłam pewna, że on przyszedł w te palety po prostu umrzeć...
alus1 pisze:Joasiu, nie mogę się napatrzeć na mojego cudownego Papcia.![]()
Myszeńk@ pisze:Wspomnienia bolą ... ale przyjdzie czas, że będą wywoływały tylko uśmiech na Twojej twarzy, tylko trzeba dać czasowi czas. Prawda staaara jak świat![]()
graszka_gn pisze:Witaj Joasiu! Miło mi, że pokciukałaś na wątku "prawie mojej"![]()
graszka_gn pisze:Jestem dziwnie wzruszona, mam wrażenie, jakby któryś z moich wracał do mnie w innym futerku.
graszka_gn pisze:Tri nigdy nie miałam, więc jestem mocno zdezorientowana
Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon i 19 gości