hehe bo koty tak mają, że owijają sobie Opiekunów wokół pazurków i nagle się okazuje że bez kotów to życie było jakieś takie nijakie
A z Gusią, Arsnovą i Saną to było tak... że Gusi Arsnova nawet nie widziala, bo ona chowała się przed obcymi....za to Sana rzuciła po prostu urok na Arsnovę, spojrzała tymi swoimi cudowymi oczętami, ugryzła w palec

i Arsnova po prostu nie miała wyjścia...na kocie czary nie ma silnych
Zdzisia sama z siebie przychodzi na kolana. Mruczy, łasi się i hop....zwija się na kolanach w kłebuszek

jakie ma cudne, męciutkie takie przedłużane lekko futerko.