W naszym schronisku podstawa to bród, smród i ubóstwo oraz wciskanie przez zarządzającą schroniskiem kitu na sesjach Rady Miasta, jak to ona kocha zwierzęta i w schronisku jest super, a AFN to śmacy i owacy i robią nagonkę na nią, biedulkę.
Dopiszę o braku szczepień i kastracji.
Wiesz, jeśli dom znajdujemy my, czyli Fundacja, to w umowie adopcyjnej też jest mowa o obowiązku sterylki/kastracji - jest to podstawa rozmów o adopcji - jeden z warunków adopcji. Ale jak umowę zawiera sobie schronisko, bo ktoś przyjechał do schroniska i kot wpadł mu w oko, to mają to w dooopie, czy pacjent kota ciachnie, czy go rozmnoży. W ogóle nie sprawdzają, czy dom dzie dobry.
Lepiej, oni nawet nie mają swojej strony w necie z adopcjami - teoretycznie nikt nie wie jakie zwierzaki są w schronisku. Całą robotę odwala AFN i to na naszej stronie ludzie wypatrują zwierzaki. Niestety, niektórzy są zbyt sprytni, by również przez nas finalizować adopcje. Każdy kij ma 2 końce...
A żeby było bardziej cool - są na czarnej liście polskich schronisk - m.in. za nierzetelnie prowadzoną ewidencję zwierząt przebywających w schronie.
