Nie było mnie cały dzień, ale już jestem i jesteśmy po wizycie pani doktor. Osłuchowo znów ok, jak jej demonstrowałam, co to było, to sugeruje, że to mogła być reakcja bólowa, zwłaszcza, że on cały czas jest różowy, a przy problemach z hemoglobiną pewnie by nie był. Rany przemyte, kolejna bateria leków podana, tym razem na żywca. Poprosiłam jednak o zrobienie jutro badań krwi ( kot jedzie rano do gabinetu, wraca do mnie w południe). podobno z tej mniej zmasakrowanej lapy jest szansa pobrać, a jak nie to i tak pani doktor sobie poradzi ( w nocy pan Orzeł pochwalił opracowanie ran i dobór leków, chociaż ja sama juz przedtem nie miałam wątpliwości że kot jest w dobrych rękach).
Kot dziś nic nie zjadł, tylko się trochę napił. Teraz podrzuciłam mu szynkę

, może zmieni zdanie. Sika, nie jest odwodniony. Nie ma gorączki. Pani doktor rozważa przyklejenie jakiegos drogiego plastra przeciwbólowego, skoro jest obawa, że aż tak bardzo go boli. Ja nie mam zdania, nie musiałam nigdy decydować w takiej sprawie Ta sama substancja ( nie pamiętam co) podana w zastrzyku może spowodowac bezdech, a ja mam dość atrakcji po ostatniej nocy. Plaster jest podobno bezpieczny.
Rany brzydkie, po umyciu lepkie, ale ropa nie wali drzwiami i oknami i to podobno dobrze. Jutro pewnie będzie jakieś bardziej generalne płukanie.
Bardzo dziękujemy za wsparcie. Nie wiem jeszcze ile mamy pieniędzy, ale sam fakt, że wiem że są, pozwolił mi za zlecenie jutro tej morfologii.