» Śro mar 10, 2010 19:09
Re: WARSZAWA - KREMOWY skołtuniony PERS ..
Wieści są takie sobie. Dom był naprawdę fajny ale kocurek niestety wrócił - taka była umowa - w ubiegłym tygodniu. Zaakceptował się cudownie z kotką rezydentką już po kilku dniach spały razem w koszyku - niestety ewidentnie nie zaakceptował malutkiego dziecka. Po kilku próbach i radach, ze względu na bezpieczeństwo dziecka - i tak jak bachorów nie cierpie tak to rozumiem - dostał eksmisję w ubiegłym tygodniu...
Nie pisałam ponieważ w między czasie powstał plan żeby go przecież przebadać czy zdrowy czy na pewno to nie efekt choroby? Więc siedzi w klatce. Chory nie jest to już wiemy. Robi do kuwety. To chyba po prostu dziecko..
Dzisiaj pomagałam go dogolić do końca - jakieś dredziki co miał po pachami ostatnie i kilka kwestii estetycznych związanych z symetrią cięcia, co by nie wyglądał żałośnie.
Miałam nawet dzwonić po upewnieniu, że kot nie jest chory do iwop...ale..ale w piątek/sobotę ma przyjechać Pani, która ma już kilka kotów, wielki dom noi chce mu dać szansę. Czyli będzie kolejna próba.
Kot i tak będzie wymagał wizyt - bo świerzba trzeba wyciągać (truty już był ale czyścic trzeba bo masakra jakaś - czarno jak w d..e), bo oczy trzeba myć, bo dupę trzeba ogolić do końca, noi sprawdzić na koniec uzębienie bo strasznie śmierdzi. Jak zacznie przypominać kota - pod młotek pójdzie też kamień.
Dzisiaj przy goleniu trudnych miejsc dawał się przekupić drapaniem pod brodą. Wywala łapy na boki na plechach głowa do tłu i chce żeby drapać. Szkoda że taki śmierdziuszek bo pieszczoch ogromny...