Proszę:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=106851Wątek jest generalnie o kotach i życiu w naszym "wzorcowym" schronisku.
Amelia została zabrana na budynek. Pani Zarządzająca poinformowała mnie dzisiaj przez telefon (bo jak wychodziłam ze schroniska o 10.40 to jej jeszcze nie było w pracy (sic

)

), że kotka nie ma żadnej grzybicy. Weterynarz oglądał i nic nie stwierdził. Powiedziałam, że dobrze, że oglądał - o to chodziło, żeby obejrzał. W końcu w razie czego lepiej leczyć jednego kota, niż całe stado.
A swoją drogą, to wet ma jakiegoś rentgena w oczach, czy cóś???? Tak bez żadnych badań laboratoryjnych stwierdzić, że brunatne plamy na pysiu to na pewno nie grzybica??? Podziwiam zdolności diagnostyczne.
Jak ja się z czymś podobnym użerałam u swojego kota - znajdy, to zanosiłam wyskrobiny do laboratorium i czekała prawie miesiąc na wyniki z założonej hodowli
