Powitać.

Po śniadanku jak najbardziej. One mnie doprowadzą do szału/rozpacz czarną. Mięsko wczorajsze poszło się gwizdać. Zdesperowana postanowiłam dać co będą chciały i zobaczyć ile zjedzą. Kurzy cycek był be, żarełko z zamrażalnika było be, Wątróbkę miały ostatnio więc nawet nie próbowałam bo one ją z rzadka jadają a jak mają częściej to już jest be. Polazłam dziś rankiem do sklepu, kupiłam... Kite kata w puszce. A co? Miyuki wpadła w to jak prosiak, Hino aż próbowała razem z nią co normalne nie jest bo zawsze czeka w kolejce. Futro podjadła również, Kłaczek z nieco mniejszym entuzjazmem, Tysiek - tradycyjnie - zakopał. Zjadły w sumie z pół puszki - mało chyba jednak. Poprawiły chrupkami.
Potwierdza się teoria że @@ im podlejszą puszkę dostaną tym są szczęśliwsze, Futro marketem nie gardzi wręcz przeciwnie. Nawyki? Bo że Futro na markecie kiedys jechała to pewnik, @@ nie wiem.
Wniosek? Te matoły najchętniej żarły by karmy przemysłowe, a mięsko tylko od czasu do czasu, tylko... Przy takim systemie mam na bank powrót kryształów u Kłaczka - karmienie surowym mięsem zdecydowanie mu służy.