Moja gromadka - maluszki jak z bajki, 6 lat z Marchewką :)

Gucio jest cudownym gadułą, całuśnym z oryginalnym uszkiem :love:

Jetem pewna, że i Gucio i Tomcio znajdą domki :ok:

Dzień dobry!

Jak tam Gromadka? :1luvu:

gadające koty są świetne. Morfeusz opowiada mi, dziwi się, zgłasza sprzeciw, marudzi, ja odpowiadam on ciągnie rozmowę :-)

Gucio znajdzie rozmówcę na pewno!

dagmara-olga pisze:gadające koty są świetne. Morfeusz opowiada mi, dziwi się, zgłasza sprzeciw, marudzi, ja odpowiadam on ciągnie rozmowę Gucio znajdzie rozmówcę na pewno!

Dokładnie! U mnie Pepsi taka jest

Też gaduła straszliwa :mrgreen:

Ale to przecież cudowne jest :1luvu:

dagmara-olga pisze:gadające koty są świetne. Morfeusz opowiada mi, dziwi się, zgłasza sprzeciw, marudzi, ja odpowiadam on ciągnie rozmowę Gucio znajdzie rozmówcę na pewno!

Mam taką nadzieję!

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń.
Wystartowaliśmy rano z Zosią oraz Tanitką i Trusią na pokładzie. Zostawiliśmy je pod opieką naszej ulubionej pani weterynarz w klinice w Zbrosławicach, gdzie miały zostać wysterylizowane i nie tylko.
Potem pojechaliśmy do Rudy Śląskiej po krówka, który okazał się być szlachetnym królewiczem, pełnym dostojeństwa i powagi. I bardzo zmęczonym. Czekał na nas zamknięty w piwnicy bardzo milej starszej pani, która ubolewała nad jego losem - bity przez inne koty, nie miał schronienia, biedak.
Potem zjedliśmy przepyszny obiad u teściów. Tu mogłabym się rozpisać, ale wystarczy tak :1luvu:

Później pojechaliśmy z powrotem do kliniki. Odebraliśmy dziewczyny, przy czym okazało się, że Zośka już miała cystę na jajniku, i że dobrze, że ją przywieźliśmy na zabieg. Tanitka miała robiony test na białaczkę i FIV i wyszedł negatywny, co nas wielce uradowało, i wróciliśmy do domu.
Po oporządzeniu przychówku, pojechaliśmy do Bielska po dwa kotki po zmarłej pani, które w niedzielę zawozimy na dt do Aliny6, której jestem ogromnie wdzięczna za pomoc.

Dziś Zosia czuje się średnio. Dostała lek przeciwbólowy, potem jeszcze dostanie antybiotyk. Trusia i Tanitka też będą od dziś na antybiotyku.
Krówek dziś pojedzie na kastrację, bo mocno podśmierduje.
Kotki od zmarłej pani są okropnie wystraszone. Ale mają spokój i ciszę, nic więcej teraz dla nich zrobić nie mogę... To piękne, kochane koteczki, a chłopczyk ma takie umaszczenie jak koty chorwackie, w takie plamy - cudeńko!

Za chwilę do pracy, fatalnie mi się dziś nie chce...

Rzeczywiście dzień pełen wrażeń. Jak wy z tym wszystkim zdążacie?

Też podziwiam

Kciuki za wszystkich :ok:

Jakoś to idzie. Ale jeszcze tydzień ferii bym chciała.

Koteczek marmurkowy od zmarłej pani już wczoraj mruczał i się miział, słodziak...

William, krówek z Rudy, został wczoraj wieczorem wykastrowany - okazało się, że jest wnętrem i to nie był taki prosty zabieg... Czuje się dobrze, jest ździebko obolały, ale udało mi się podać mu antybiotyk, mimo zwartej obrony. William jest ogromny, ma wielki łeb i podobno nieco ponad rok, jeśli chodzi o wiek. Jak tylko raczy się umyć, to go sfocę. Ale nie wiem, czy taki książę nie powinien mieć sługi, co mu kąpiel przygotowuje. On chyba z hrabiów, przynajmniej tak się zachowuje.
Tylko zapach nie ten...

anita5 pisze: On chyba z hrabiów, przynajmniej tak się zachowuje.
Tylko zapach nie ten...

Willima - dostojne imię. :lol:

Niełatwo nabrać hrabiowskich manier.
A zapach da się zmienić w prosty sposób.

dagmara-olga pisze:gadające koty są świetne. Morfeusz opowiada mi, dziwi się, zgłasza sprzeciw, marudzi, ja odpowiadam on ciągnie rozmowę Gucio znajdzie rozmówcę na pewno!

Oj są takie koty są , fajnie się z nimi żyje... :lol:

Witaj Anitko z gromadką... :lol:

A komu się nie chce ferii... :roll:

Ja jakoś mam wrażenie, że nic nie odpoczęłam, a tu za 2 dni na nowo sajgon.

Fajnie, że słońce świeci.

Adaś na kolanach.

Zośka już dziś lepiej się czuje...

Tanitka też, za to Trusia znowu wlazła pod kocyk, skrzywdzona kocina. Martwię się, że one nie znajdą domu, bardzo się martwię, nie wiem, czemu ostatnio mnie tak naszło...

Ale żeby nie było tak smutno, to muszę to napisać. Jutro Tomcio jedzie do swojego domu!!!!! Najlepszego :1luvu:

, jaki mógł mu się trafić. Dla mnie to cud. Cieszę się tak, że bardziej nie można. Chory na nerki, zabiedzony Tomcio, puchaty przytulak. Tak, ma dom.
:dance:

Bardzo cieszę się z Tomcia.

Bardzo.

Są jednak domki gotowe zaadoptować kota, który nie jest malutkim rudym kociątkiem. :ok:

ja też się cieszę, że Tomcio znalazł dom

ale super

Moja gromadka - maluszki jak z bajki, 6 lat z Marchewką :)

Kto przegląda forum