
dlaczego???
nie mam pracy, szukam, na razie bezskutecznie..., trudno mi utrzymać taką gromadkę, owszem teraz mam pomoc, ale przecież nie mogę ciągle liczyć, że ktoś będzie mi pomagał... każdy pomocy potrzebuje...
nie wydałam ich wcześniej... dawałam radę... a skąd tyle???
nie wysterylizowałam moich kotek na czas (leżałam w szpitalu, potem w domu, po wypadku... nie było komu o tym myśleć)... i tak się rodzina powiększyła...
Najstarsze kotki są wysterylizowane w grudniu, młodsze w lutym (musiały podrosnąć). Jeszcze jedna koteczka Aszka czeka na sterylkę - jest młodziutka jeszcze.
Kocurki wszystkie będą wykastrowane wkrótce.
....
Moje koty są od jesieni niewychodzące (najmłodsze w ogóle nie były na dworze), wolałabym, żeby tak zostało.
Bardzo lubią miętoszenie i przylepy, w ogóle są słodkie i kochane, bardzo grzeczne – raczej;).
Przepięknie mruczą:), szczególnie jak je całuję. Same się przymilają, żeby je cmokać:)
Załatwiają się do kuwet, ale potrafią też nabroić gdzieś indziej

Śpią przytulone do siebie, jak im się uda – wchodzą spać do szafy.
Są zaprzyjaźnione z owczarkiem, nie boją się, pozwalają sobie na wspólne harce. Nie wiem jak by to było z innymi psami... wolałabym, żeby to był dom bez psów lub z psem, który ma już staż długi we wspólnym życiu z kotkami...
Dzieci widzą tylko te „gościowe”, więc nie wiem jak i co, na codzień.
Przyzwyczajone są do jedzenia 3 razy dziennie:
1.
rano dostają ciepły ryż gotowany na wodzie, z marchewką i odrobiną oleju. Później wymieszany z puszkami (w kawałkach, najchętniej Kitekat, Whiskas, ale ostatnio tańsze, byle w kawałkach, a nie mielonka, wybredne są troszkę. Teraz mam MrCat, wcześniej jadły Tesco). Ale pewnie gotowanego kuraka też zjedzą.
2 i 3.
po południu i na noc dostają suchą karmę, wcześniej Kitekat i Whiskas, ostatnio posmakowały Purinę. Teraz jedzą JosiCat, smakuje im.
Za lepszych czasów co kilka dni dostawały biały ser wymieszany z naturalnym jogurtem, śmietaną i siekaną zieloną pietruszką oraz gotowane filety rybne z płatkami owsianymi, czasem gotowane jajko. Czasami sama im robiłam ser domowy (znaczy z mleka prosto od krowy).
I oczywiście woda, woda, woda. Ja daję im przegotowaną. Chociaż nie powiem, potrafią dorwać się do mleka, uwielbiają je, tak samo sery żółte. Trzeba uważać

Kotka Bunia jest wysterylizowana, Aszka będzie jak podrośnie, kocurki będą wszystkie wykastrowane.
I… adoptuję je, ale tylko i wyłącznie w kochające, szanujące i dbające ręce, na zawsze i do końca. Koniecznie muszę mieć wiadomości co u nich, foty… i możliwość odwiedzin:)
No i warunek – podpisane papiery adopcyjne. Koniecznie.
Jeśli chodzi o choroby… w listopadzie miały koci katar, dostawały zastrzyki, tabletki antybiotyki. Był czas, że musiałam niektóre karmić strzykawką, czyścić oczka i zakraplać, więc są przyzwyczajone do takich ekscesów. Teraz są zdrowe

Nie wiem, nic mi w tej chwili więcej nie przychodzi do głowy… za bardzo jestem przejęta i smutna…, ale proszę pytać.
Aha, moje kociaki są z powiatu szamotulskiego (Wielkopolska), więc najchętniej adopcje w tym rejonie.
Na zdjęciach niektóre mają smutne oczka, chyba czują, że czeka je rozstanie:(
Foty będą w następnym poście, wystawi je koleżanka forumowa:)
ja nie mogę wstawiać zdjęć (korzystam z takiego pechowego netu)