Dzisiaj Aziś przeszedł samego siebie

.
Łaciaty upominał się o swoje tabletki, więc naszykowałam porcję i chciałam włożyć je "w kotka", jak zawsze. Napotkałam opór

, Azinio głośno zaprotestował i brzmiało to jak zdecydowane NIEE, spróbowałam po raz kolejny, taka sama sytuacja. Pomyślałam że chłopczyna ma już dość lekarstw, ale Aziś zagarniał moją rękę łapką, więc położyłam przed nim leki, są tam i duże kapsułki i zwykłe niepowlekane tabletki. Azorek zaczął od największej i tak kolejno zjadł wszystkie

, nadstawił główkę do pogłaskania i było po sprawie. Teraz już wiem co oznaczał opór, to było "ja sam" , najwyraźniej nie lubi wkładania do gardła i postanowił sam brać swoje leki. Wzruszyłam się jak głupia

, nie ma drugiego takiego kota, po prostu nie ma...