Dzień dobry

Uwielbiam wolne dni i ranki z kotami

Joachim.... Największy i najmłodszy z moich kotów. Myślę, że nie zdaje sobie sprawy ze swoich wymiarów i swojej wagi. I z tego, że nie jest już kocięciem...

Czasem jest tym tak zdziwiony, uwielbiam ten jego wyraz pyszczka

Gdy bawi się z Morfeuszkiem, zupełnie nie umie dopasować się do małych "wymiarów" swojego braciszka. Gdy stanie czasem nad Morfeszuem, a ten zniknie pod nim, Joachim ze zdziwieniem zagląda pod siebie
Przychodzi, żeby mnie pomasować

Uwielbiam, gdy tak udeptuje mnie swoimi dużymi łapkami. Nie wyciąga przy tym pazurków, tak, że nawet gdy mam tylko lekką koszulkę na sobie, nie zadrapie mnie. Nosek trzyma nisko, jakby zapachem wyznaczał miejsca, które będzie udeptywał. I jak już tak się naudeptuje, stara się położyć na moich kolanach. A że jest duży, trochę to trwa, bo a to łapka się nie mieści, a to doopka spada... Gdy w końcu się ułoży, przytula się zupełnie jak mały kociak i z westchnieniem zmęczonego dziecka zasypia mrucząco.... a ja wtedy, zaczarowana i rozczulona, gotowa jestem tak być nieruchomo, żeby mu nie przerwać i nie stracić tej magicznej chwili...

