Gorzej.
Kotisowe wyjechały do Michaliny - koleżanki, która ma doświadczenie z siedzeniem z kotami u kogoś mieszkając tam podczas opieki, na dwie noce przed wylotem, na wszelki wypadek. Michalina mieszka niedaleko, na Grochowie. Zostawiłam jej żarcie, zabawki kuwetę i wiklinową wieżę, żeby czuły się jak u siebie. otis czuł sie jak u siebie po 5 minutach, Soni zjaęło to pół godziny. Jeszcze tej samej nocy oba koty spały w łóżku z Michaliną. Wszystko wyglądało sielankowo, więc pojechaliśmy spokojni. Michalinie zostawiłam telefon do taty - na wszelki wypadek. I się zaczęło. Koty spały cały dzień a w nocy buszowały. Najgorsze nie to, ze Otis skonsumował kawałek gumowej podeszwy w butach, ale to, że one całą noc harcowały DRAPIĄC KANAPĘ...a mieszkanie wynajęte i strach przed właścicielami kanapy rósł i potęgował sie co noc. Michalina zadzwoniła do taty, ze sobie nie radzi i żeby zabrał nasze kotecki...scen dantejskich przy chwytaniu Soni Wam oszczędzę, fakt, że koty dość szybko po naszym wyjeździe wylądowały u moich rodziców zamknięte w jendym pokoju, bo nikt nie ryzykował zasikanego całego domu (Otis), niewiadomogdzieprzebywającej Soni, która gotowa umrzeć z głodu i strachu, oraz nikt, dosłownie nikt nie chciał ryzykować spotkania naszych kotów z rezydentką. Tym sposobem stały się dwie rzeczy na raz. My, nieświadomi niczego odpoczywaliśmy w Egipcie, a moi Rodzice wiedzą, że mogą zająć się naszymi kotami u siebie w domu, że jest to wykonalne. Co dobrze wróży na przyszłość, nawet, jeśli stało się przypadkiem

Po powrocie koty przeszczęśliwe zwiedziły kąty i jakby nic zaczęły domagać się jedzenia. Teraz są wyjątkowo grzeczne, ciekawe dlaczego ?