LILI bez łapki już szczęśliwa...została rezydentką:):):)

kciuki za superowy domek :ok:

kochana Lileczko sciskam od rana :1luvu:

Dzisiaj w DNIU KOTA chciałam wysłać Ciociom świeże foteczki Lilutka, ale :cry:

Fotosik odmówił mi posłuszeństwa, dlatego wysyłam coś takiego

też fajne

http://deser.pl/deser/1,97052,7569078,H ... iorke.html

A ja.... w dzisiejszym DNIU KOTA osobiście odwaliłam pół tony śniegu w poszukiwaniu dzikiej koteczki, która mieszka na placu niedaleko mojej pracy i którą dokarmiam (zresztą nie tylko ja). W poniedziałek jakiś robotnik zwalał śnieg z dachów garaży, przy których żyje kotka i oczywiście cały śnieg zrzucił na miejsce karmienia między garażami. Kotka czasami siedziała w takiej szczelinie, tam miała kocyk, mądry robotnik zasypał wszystko :cry:

I od poniedziałku nikt kotki nie widział :cry:

jedzenie też nie znikało :cry:

No i ja z duszą na ramieniu, że kotka jest zasypana, że może zamarzła, bo nie miała jak wyjść... ten śnieg cały wieczór odwalałam, żeby dotrzeć do tej szczeliny i uwolnić kotkę.
Właśnie jak skończyłam odwalać i latarką świeciłam w szczelinę, żeby sprawdzić, czy biedaczka jeszcze żywa.... koteczka nadeszła z drugiego końca placu!!!!

fajne

uff... zuziu... ale emocje, jak dobrze że jest cała.... :ok:

Gdyby nie była taka dzika, to bym ją wyściskała, kiedy ją zobaczyłam całą i bezpieczną

ale coś mnie w gardle drapie po tej odwalance :evil:

zuzia96 pisze:Gdyby nie była taka dzika, to bym ją wyściskała, kiedy ją zobaczyłam całą i bezpieczną ale coś mnie w gardle drapie po tej odwalance

dbaj o siebie.. syropik i do łóżeczka z koteczkami :piwa:

Lileczko

LILECZKO Hop :!:

po kochający domek :!:

zuziu, jak zdrówko?

ojjjj widzę, że Lili się jednak zadomawia

może jednak jakiś domek się zgłosi po kociaczka??!!

Zapraszamy!!
pozdrawiam serdecznie

Dziwne, że taka piękna kotka ciągle szuka DS... Naprawdę ma niezwykły urok :1luvu:

A tę wiewiórk też widziałam, na onecie - to ci dopiero DT :ryk:

Spojrzałam wstecz,minęło prawie siedem miesięcy jak do Liluni uśmiechnął się los.Koteczka swoje w życiu przeszła.Cierpiała ale to cierpienie przeobraziło się z czasem w szczęście bo trafiła na wrażliwe osoby.Dowiedziała się co to poświęcenie,miłość.Poznała atmosferę domowego ogniska która jest daleka od środowiska w jakim przebywała.Chociaż straciła łapkę,zyskała wielu przyjaciół.Ktoś by powiedział : żyje jak pączek w maśle czegóż jej więcej trzeba.
Ano trzeba , kogoś kto pokochałby ją miłością bezgraniczną,przytulił gdy che być tulona,podrapał za uszkiem gdy chce być drapana.Pogadał z nią o zwykłych kocich i nie kocich sprawach.
Tamten rok minął a z nim złe wspomnienia.Ten rok będzie ( musi być ) rokiem Lili pięknej i radosnej koteńki. :1luvu:

I tego z całego serca życzę. :ok:

Juz pozna a ja czytam z zapartym techem historie tej przeslicznej koteczki. To prawda, ze po burzy zawsze zaswieci slonce...tak jak do niej los sie usmiechnal, po ciezkich przezyciach.Ja wiem juz teraz napewno, ze za 28 miesiecy jak przejde na emeryture, to wezme jeszcze jednego lub dwa kotki (jedna juz mam od malenstwa) i beda to kotki wlasnie takie jak Lilunia - poszkodowane przez los, najbiedniejsze z biednych i bede je kochac jak nikt ich jeszcze nie kochal.Martiwe sie tylko o moja rezydentke bo ona jest bardzo zazdrosna i bandytka dlatego nie moge zrobic tego teraz - bo jeszcze pracuje a ona pewnie by kotka zagryzla.Ty Zuziu jestes aniolem - i los Ci napewno wynagrodzi - jestem tego pewna . pozdrawiam i zycze duzo zdrowka i szczescia

Pokochaj dziś Lilutka :!:

Liluniu

cindy, skoro masz jedna kotke i ona jest przyzwyczajona do bycia jedynaczka, to chyba lepiej, zebys nie brala innych kotow. zatwardzialy jedynak moze tego nie zniesc.

Ale jak przestane pracowac - to mimo wszystko sprobuje :wink:

bedac w domu dopilnuje porzadku

LILI bez łapki już szczęśliwa...została rezydentką:):):)

Kto przegląda forum