

Problem z Dyziem polega na tym, że unika, a może nawet boi się kontaktu z człowiekiem. Domek tymczasowy to właściwie jeden pokój, do którego przychodzą i odchodzą do adopcji koty. Opiekunka bywa tam tylko na karmienie, czasami posiedzi, pogłaszcze, pobawi się. Dyzio po roku obcowania z opiekunką nawet da się pogłaskać i przychodzi do jedzenia. Zwykle jednak siedzi w kącie półki na regale i nieufnym spojrzeniem obrzuca wchodzących.
Dyzio ma jednak jedna wspaniałą cechę – jest czułym opiekunem wszystkich przebywających w pokoju kotów, małych i dużych. Wyliże, pomruczy, zasłoni jak trzeba. Nie zdarzyło się, aby okazał agresję wobec innych kotów. Słowem – kocia niańka.
Moja znajoma bardzo się martwi i ciągle zastanawia się, jaka będzie przyszłość Dyzia. Kot ma dopiero dwa lata, czy ma siedzieć do śmierci w pokoju. Fakt, że przestrzeń ta mu wystarcza, kicia nie przejawia ochoty do wyjścia. Przez pokój przewinęły się już koty przestraszone, które wdychały środki odstresowujące, Dyzio razem z nimi i nic.
Jaki dom byłby dla Dyzia dobry, gdzie i jak Dyzia reklamować? Jeśli ktoś mógłby pomóc radą, bardzo prosimy.