boli mnie głowa. Okropnie i niewymownie. Myśli własnych nie słyszę, a jak poruszę pecyną, to aż mi niedobrze

Nawet kawę wypiłam - nie pomaga

i w ogóle mam chandrę...
AgaPap, domek nie jest na zadupiu

do autobusu, który jedzie do centrum Łodzi mam 1200 metrów, to są 2 przystanki autobusowe. Można i dojechać, ale trzeba by wtedy czekać na autobus ze Zgierza, który może człowieka dowieźć ten kilometr z kawałkiem. Ja jestem zmotoryzowana, jeżdżę od prawie 19 lat i nie wyobrażam sobie już uzależnienia od komunikacji miejskiej
Prawdziwe zadupie to ranczo, co jeździmy latem i weekendowo. Do najbliższego sklepu w miasteczku jest 3,5 km, do asfaltowej drogi - jakieś 500 metrów, do najbliższych sąsiadów z 60 metrów (reszta już w odległości około 300 metrów), a widok ze schodów domu to pola, pola i pola, a dalej jeszcze pola i pola... i tak po horyzont. Wydostać się z tamtąd bez auta to naprawdę problem.
Kotowie są wyraźnie zaniepokojeni. Bajzel, który mamy aktualnie w mieszkaniu je tak nastraja. Książki wywalone na stół, stoliki i kurzołapki na kupie w rogu pokoju, parę rzeczy naszykowanych do dokonania żywota w czeluściach pieca - na kupie w rogu przeciwległym. Między tym wszystkim snują się futrzani chłopcy z głupimi wyrazami twarzy... Ja już chyba chcę maj i mieć za sobś tę pieruńską przeprowadzkę, jak bum cyk dunek. Aha! jesteśmy już "wypowiedzeni", TŻ zaniósł wypowiedzenie najmu w czwartek, właścicielka kamienicy strzeliła takim fochem, że podobno aż zgrzytała zębami...