Carmen - imię nieprzypadkowo nadane tej kotce. Gdy tylko się ją pogłaszcze, albo gdy zasypia, niezwykle pięknie i głośno mruczy. Gdy drugiego dnia pobytu w moim domu podeszła do mnie i się z takiej strony zaprezentowała, to sobie pomyślałam - ...ooooo mam w domu divę operową. I stąd Carmen. Kotka nie jest typowym kanapowym pieszczochem. Ona uwielbia wszędzie zajrzeć, wszystko obejrzeć, sprawdzić. Zawsze jej pełno w domu. Organizuje zabawy w ganianego z resztą kociaków - pędzą wtedy bez spoglądania co im stoi na drodze. Polują na zabawki, podkradają je sobie, pakują się na regały - im wyżej tym lepiej. Jeśli ma ochotę na przytulanie, to sama da o tym znać - wepchnie się na kolana, albo zapakuje w nocy do łóżka.
Aida - nadałam tej kotce imię po tym, jak znalazłam imię dla Carmen. Obie kotki uwielbiają mruczeć. Są chwile, kiedy obie układają się do spania i próbują wzajemnie się zagłuszyć, stąd założenie, że skoro jest jedna gwiazda opery, to może być i druga. Jednak po kilku dniach pobytu kotek w moim domu, stwierdzam, że imię Martyna pasuje do tej kotki jeszcze bardziej. Wynika to z faktu, że Aida nie bardzo umie skakać, nie dlatego, że jest w jakiś sposób upośledzona, ale chyba bardziej dlatego, że nie ogarnia mechanizmu skakania. Mam wrażenie, że ona zanim coś zrobi, musi to przeanalizować, rozłożyć na czynniki pierwsze. Wprawia mnie w niesamowicie dobry humor, kiedy spogląda na inne kociaki, które w dwóch susach pokonują drogę z podłogi na regał. Ona po przemyśleniu sprawy uznaje, że też chce do nich dołączyć i zaczyna - staje na tylnych łapkach, przednimi sięga jak najwyżej, próbuje nimi chwycić jakąś półkę i się zaczyna wciągać. Jedna półka, druga, trzecia i po czwartym podciągnięciu już jest na regale dumna i szczęśliwa. Niemniej już jej imienia nie zmieniałam i nadal jest Aida. To bardzo ostrożna kotka. Ostrożniejsza niż jej siostra, jesli chodzi o kwestię zaufania człowiekowi. Rzadko daje się wziąć na ręce, głaskać i tulić. Takie momenty zdarzają się właściwie tylko wtedy, kiedy obok jest Carmen.
Dlatego najlepiej byłoby, gdyby obie kotki trafiły do jednego domu, ew do takiego domu, gdzie Aida byłaby jedynym kotem. Obawiam się, że w tłumie innych mogłaby się jeszcze bardziej zamknąć w sobie.
Kotki są czarne, o miękkiej, lśniącej sierści. Gdyby były ludźmi, pewnie można byłoby obejrzeć się za nimi na ulicy i określić je jako wyskokie, długonogie, smukłe kobiety o egzotycznej urodzie. Nie mają typowych, okrągłych mordek jak inne koty, ale bardziej podłużne, wyraziste.
Są identyczne. Gdyby nie różne charaktery, miałabym problem z ich odróżnieniem. Są przeciwniczkami robienia zdjęć - jak ja wyciągam aparat i się na nie czaję, one od razu, albo się pochowają, albo odwrócą pupami do mnie, albo muszą się o aparat poobcierać, poobwąchiwać.
Obie korzystają z kuwety. Nie wybrzydzają jeśli chodzi o jedzenie, lubią zarówno mokrą, jak i suchą karmą. Zupą z obiadu też nie pogardzą.
Są wysterylizowane, mają książeczki zdrowia.
Kontakt w sprawie adopcji: Jola, tel. 696 628 787