Kochani piratku i karotko, musicie jej dać trochę czasu. Naprawdę. Mój Antoś (ten drobniejszy burasek) też bardzo zaprzyjaźnił się z Dropsiem w swoim domku tymczasowym, w którym kocio wylizywał mu łepetynkę i wujkował pięknie przez 9 miesięcy. I pierwsze nasze odczucia były podobne. Wydawało nam się, że smutno patrzy, że tęskni. Spójrzcie na sytuację oczami kota - był w jakiejś ruderze, zimno, głodno, nie wiadomo co cię czeka jutro. Potem ktoś cię wpakował do pudełka i wywiózł. Klatka, ręce weta pachnące lekami (przepraszam Aniu CC

), jakieś zastrzyki, obce zapachy, cały czas nowi ludzie i nieznana przyszłość. Potem znów pudełko, nowi ludzie, ciekawskie koty badające intruza i za chwilę powtórka. Normalny kocio by się przejął, a Karocia to delikatna istotka. Taka spokojna nieśmiałka. Ale to, że się mizia i, że potrzebuje i chce, oznacza, że was akceptuje. To, że ze wspólnej miseczki z Piratem nos w nos wyjada, to znaczy, że i Pirata akceptuje i potrzebuje kontaktu. U mnie też widać było, że jest kocio uczuciowa

. Myślę, że samej byłoby jej smutno. Ona się wychowała z kotami, w lecznicy leżała z kotką wtulona w jednym koszyku. Naprawdę jestem przekonana, że postępy będą z dnia na dzień. U nas ani razu nie ułożyła się z nami do łóżka :O, już Wam zazdroszczę! Miseczką z jedzeniem zachęcajcie ją do schodzenia z kanapy. Pierwsze dni karmiona była u nas w dużym pokoju, bo tylko ten znała i akceptowała. Ale stopniowo strzelała lookacza

do przedpokoju i zwiedziła i drugi pokój. Na ostatnie posiłki udała się skusić do przedpokoju - ogólnej kociej stołówki. Jestem pewna, że tak delikatna i wrażliwa kotka, jak już się otworzy - odda Wam i Piratkowi całą siebie. A to będzie dla Was największa nagroda, za te troski, które teraz spędzają Wam sen z powiek.