Ooooo, kristinbb wróciła
U nas jakoś idzie powolutku. Bibuła czuje się dobrze tylko ujawnia wredne usposobienie i negatywne nastawienie do świata. Jak spojrzy czasem, to strach się bać... FIV-ki niezmiennie najzdrowsze z całego stada nabrały zwyczaju spanie jeden na drugim. Tak biało-buro-czarna klucha się tworzy. Sissi nadal lata po ścianach

Chyba będzie remoncik jednak.
Frodek złapał zapalenie spojówek w oku. Wyglądało strasznie - pusty oczodołek, a w nim coś na podobieństwo rozduszonej ostrygi. Serce mi zamarło (
No tak, Bibuła zaraziła mi kota. Mam go na sumieniu. Przeze mnie będzie ślepy etc.) Co ciekawe w toku drobiazgowych badań (posiew) wyszło na jaw, że to inna bakteria

I że prawdopodobnie źródłem zakażenia był... psi język. Sasza ma zwyczaj wylizywać kocie pyszczki, no i sprzedał dewoniastemu to, co w paszczy wyhodował. Na szczęście już nazajutrz oczko powróciło na miejsce, a po "rozduszonej ostrydze" pozostały jedynie wspomnienia... No i mogłam dziękować najwyższemu, że Frodziak to kot w przypadku którego wykonanie zastrzyku polega na posadzeniu kota na czymkolwiek, wbiciu igły i naciśnięciu tłoczka. Jak zastrzykuję Bibułę, to sąsiedzi potrafią przylecieć pod drzwi, bo myślą, że ktoś kogoś morduje
