Ciotencje, dziękuję za rady puszkowe.
Ale z nich chyba nie skorzystam.
Bo już nie muszę biednej chorej koteczki zachęcać do jedzenia.
BCK okazała się czarnym workiem bez dna.
Rekonwalescentka źre chrupy w ilościach hurtowych.
W wieczornej porze sznycla dostaje histerii
Daj!Daj!Daj!Daj!Daj!
Przechodzi zatem na dietę domowców.
*anika* pisze:Redafu, powiedz Ty mi, jak rozrabiałaś Sumamed?
Nie rozrabiałam w ogóle.
Mała najpierw miała wciskane do paszczy 2,5 ml syropu dziennie.
Najpierw ofkors zmusiłam weta do sprobowania, czy przypadkiem nie jest gorzki, alboco
Okropnie się przy tym śliniła, ale dawało radę.
Teraz obydwa są na tabletkach - te 0,125 trzeba specjalnie zamawiać w aptece.
Tabletkę wrzucam kotu w gardło.
A potem na przeprosiny całuje w czółko i daję coś pysznego rozrobionego w gerberze.
Jaro już za każdym razem na widok strzykawy wskakuje na kanapę.
I czeka swoje na dziesięć minut tortur ocznych i przyjemności głaskaniowych.
