sypie ,zima dobrze daje w kość .
Pamiętam zimę w górach ,Dolina Chochołowska ,śnieg ponad pas ,auto ,sanki i debile
dziś tłusty czwartek ,Grześ lubił pączki ,najczęściej kupowało się te z różnym nadzieniem ,adwokat ,toffi ,bita śmietana ,ja wyjadałam środek ,a on długo się zastanawiał czemu takie felerne
jak już wpadł że to ja podła to szpikowałam im jabłuszkiem ,bananem a nawet kiełbaską ...wszystko można było tam znależć ,u nas zawsze było życie ,było wesoło ,mało prozy życia i nudy.
Chociaż i nas szarość dopadała ale krótko.
Jednak było inaczej ,jakoś cieplej.
Teraz głucha cisza.
Grześ zabrał ze sobą wszystko ,zostawił szarość dnia codziennego.
Niepewność.
Wspomnienia bolą.
teraz się zastanawiam iść kupić ze 3 pączki czy nie ,czy będzie miał kto je zjeść ?
Bartek śpi.
Czekam na panią z OPS.
