Erin pisze:Ulla, nie martw się.
Dobrze, że wyniki moczu w normie.
A może Nordstjerna następnym razem z Tobą pojedzie i potrzymam Gagunię, wtedy zrobisz całościowe badania.
Erin, to, że nasze poglądy na temat zdrowia, medycyny i opieki nad kotem drastycznie się różnią, nie oznacza, że musisz być personalnie złośliwa w stosunku do mnie.
To, co piszę, wynika z bardzo przykrych, niestety, doświadczeń, które pokazują, jak bardzo nieskuteczna bywa diagnostyka.
Moich doświadczeń, z kotami i bliskimi ludźmi. Twoje doświadczenia i obserwacje być może prowadzą do odmiennych wniosków, czego mogę Ci wyłącznie zazdrościć.
Ale na forum też mogłabym Ci wskazać wątki, gdzie wyniki są w normie, a koty chorują i odchodzą. Nie zrobię tego tylko dlatego, żeby nie ranić ich opiekunek, które robią co mogą, z poczuciem absolutnej bezsilności.
Każda choroba zaczyna się subtelnymi zmianami w psychice. Każda.
Zmiany organiczne są tylko dalszą konsekwencją. Gdyby nasza wspaniała nowoczesna medycyna umiała przewidzieć, że pacjent chorobliwie porządnicki za kilka lat może być chory np. na wątrobę, a patologicznie złośliwy zapadnie na nowotwór płuca, to wielu tragedii udałoby się uniknąć. Niestety, tak jak napisałam powyżej, nowoczesna konwencjonalna medycyna tego nie potrafi. Kiepskie wyniki badań pokazują patologię już mocno zaawansowaną, czasem posuniętą tak daleko, że zmiany są nieodwracalne.
I chciałabym Ci dodatkowo przypomnieć, że z nas dwóch to ja akurat miałam
nieco więcej okazji do trzymania Gadżetki u weta.