W domu okazało się, że jest bardzo przestraszona, wizyta u weta wyjaśniła niejedzenie - Lusia miała ostre zapalenie dziąseł i jeść po prostu nie była w stanie. Koteczkę męczył też świerzb... Weterynarz stwierdził, że nigdy nie była otoczona należytą opieką, choć pewne jest, że mieszkała kiedyś w domu.
Dziś Lusia wychodzi na prostą - jest leczona antybiotykiem, dziąsełka bardzo się poprawiły, zajada aż miło


Lusia powoli rozgląda się za własnym, kochającym domem. Jest uroczą koteczką, grzeczną i spokojną. Zanim trafiła do schroniska musiało się jej jednak przytrafić coś niedobrego ze strony człowieka. Dom musi być świadomy tego, że jest kotem po przejściach, które zostawiły pewien ślad w jej psychice. Jest oswojona, domowa, lubi przytulanie - jednak obawia się nóg, czasem wyciągniętej ręki, nie potrafi sama podejść do człowieka. Gdy jednak zacznie się ją głaskać gdy leży, gdy weźmie się ją i samemu położy sobie na kolanach - od razu zaczyna mruczeć i nadstawia się do drapania, wtula łepek w dłoń...
Jest zupełnie nieagresywna, u mnie nigdy nie zdarzyło się jej nawet fuknąć. Bezbłędnie używa kuwetki, korzysta też z drapaka

Jest kochaną gadułą - gdy chce jeść, lub potrzebuje czułości - głośno się tego domaga - oczywiście w przypadku pieszczot również i wtedy trzeba samemu do niej podejść

Może jest ktoś, kto marzy o takiej ślicznej, uroczej, grzecznej dziewczynce? Lusia ma dopiero rok, jej życie do tej pory nie należało do najłatwiejszych i najszczęśliwszych, może znajdzie się ktoś, kto zaoferuje Lusi kochający, ciepły i troskliwy dom....?
Lusia jeszcze w schronisku :


Lusia w dt



