» Pon lut 08, 2010 23:43
Re: FFA-KOT W MUZEUM W OSWIECIMIU--recznik prasowy ironizuje--
"Z powodu częstych błysków fleszy aparatów fotograficznych, przez pewien okres czasu Bruno cierpiał nawet na podrażnienie oczu, ale kiedy zimą frekwencja odwiedzających Muzeum zmniejszyła się, dolegliwość minęła."
Mnie sie wydaje ze podraznienie oczu to on mogl miec z kk, infekcji jakiejs, moze spadku odpornosci... ale ze flesza????
"Kot Bruno cieszy się również powszechną sympatią pracowników Muzeum, ale dla jego dobra dobrze stałoby się, gdyby trafił po półrocznej „służbie” w Muzeum, gdzie najwyraźniej się zadomowił, do schroniska dla zwierząt. W przeciwnym razie częste fotografowanie tego sympatycznego kota z użyciem lamp błyskowych, może spowodować powrót poprzedniego podrażnienia oczu. To z kolei może doprowadzić, zdaniem przygodnego weterynarza, który niedawno przyjechał odwiedzić Muzeum, do przewlekłego zapalenia oczu, a następnie całkowitej ślepoty Bruna."
Przygodny weterynarz - rownie dobrze ja moglabym tam pojechac i powiedziec ze kot musi zniknac bo polaczenie chemikaliow uzywanych do konserwacji pozostalosci po wieziennych transportach w interakcji z substancjami wydalanymi przez kocia skore i futro moze spowodowac powstanie babli wypelnioych surowica a to z kolei moze prowadzic do nowotworu skory.
Jesli kot jest szczepiony regularnie, odrobaczany i odpchlony, ma wszystkie badania w normie, dostaje dobre jedzenie, dba sie o jego dobre warunki bytowe (czyt.ocieplona budka z czystym i regularnie wymienianym legowiskiem), to jedyne co moze mu sie stac podczas uzywania fleszy to krzywy wyraz pyska. Flesze w aparatach to nie lampy odkazajace w przychodniach na litosc boska!
Niech historycy zajma sie historia, taka jest moja konkluzja.
Dla dobra kota schronisko? Autor tych slow chyba w zyciu schroniska na oczy nie widzial.... przeciez stamtad wyciaga sie koty, a nie wysyla...
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...