Wana ma dzisiaj dzwonić - czekam na telefon. Tylko nie wiem, czy nie należałoby najpierw kicię odrobaczyć? Ostatnio jej dawałam takie kropelki na szyję, ale to jeszcze we wrześniu było.
Przypomniało mi się, jak w lecie mój syn pojechał moim samochodem. Było cieplutko, słoneczko pięknie grzało.
Pipi, jak co dnia wygrzewała sie na piwnicznym okienku pod balkonem. Wtedy miałam okazję zobaczyć, stojąc na balkonie, co ona robi, kiedy podjeżdża moje auto.
Jak pojawiło się na horyzoncie, Pipi jednym susem przeskoczyła trawnik, drugim kawałek ulicy i znalazła sie koło samochodu.
Jakież było jej zdziwienie, kiedy drzwi sie otworzyły i z auta wysiadł

INNY
Stała, jak wryta i nie wiedziała, co ma zrobić. Ciekawe, co sobie wtedy myślała, ale wyglądała bardzo głupio

Wróciła na okienko nie wiedząc co jest grane.
Syn zaniósł jej miseczkę z chrupkami i już było OK.
Ona całe lato siedzi po balokonowej stronie bloku, bo właśnie z nieba jej jedzonko spada. Siedzi z główką zadartą do góry i wypatruje, na którym balkonie ukaże się jakiś duży i coś rzuci.
A z balkonów lecą kawałki mięska z rosołku, szyneczka - bo wszystkim szkoda kici, jak tak siedzi i patrzy .
Ona nawet głodna nie jest, tylko strasznie miłości potrzebuje
