Witamy Karotkofanki

.
Rady dotyczące ograniczenia przestrzeni życiowej okazały się bardzo trafione. Zainstalowaliśmy w dużym pokoju klatkę, nakryliśmy czym tam mieliśmy aby stworzyć nastrojowe wnętrze i odczekaliśmy z pół godziny aby dać czas chłopakom na zgłębienie tajemnic skrywanych pod narzutą i ręcznikiem. Trzeba było sprawdzić wytrzymałość sufitu klatki, zmienić zupełnie ułożenie narzuty aż w końcu po paru próbach po prostu ją ściągnąć by w niej zanurkować

. Po tym wszystkim, jak już się trochę towarzystwo uspokoiło - zamieszkała tam Karotka. Pogłaskana w klatce koteńka zaczęła swoje pierwsze ugniatanka i nieśmiałe baranki

. Ponieważ wypuszczona już trochę ciekawsko zaczynała się rozglądać ale cały czas niepewnie czuła się w towarzystwie rezydentów pomyślałam, aby w nocy zostawić jej pokój do dyspozycji aby po ciemku, w swoim tempie zgłębiała topografię nowego m-ca. Efektem tych nocnych wycieczek były zaznaczone kobiecym kocim zapachem spodnie Dużego

i ulubione m-ce do spania Bonifacego

. Więc na razie pod naszą nieobecność - kotka będzie pozostawać na ograniczonym terenie.
Ale dziś - wypuszczona wolno po pokoju już śmielej się porusza, powąchała kumpli, pozaglądała tu i ówdzie i powoli widać, że to nie myszka a ciekawskie łowcze zwierzę

. No i pogłaskana, jeszcze przy stole, bo na otwartum terenie zmyka w okolice jakiegoś mebelka

dała się wymiziać że hej

. Baranki, traktorki, brzucholek... pełezn zestaw przytulastego kota

.
Zjada ładnie, choć na razie tylko mokre i kurczaczka. Chrupków kilka wciągnęła wczoraj, ale tak nie używając ząbków. Dziwnie to trochę wyglądało, bo je tak wrzucała do pysia żeby od razu połknąć. Zajrzałam, ale w buźce nie widzę żadnych zmian, ząbki i dziąsła wydają się ok tyle na ile dała sobie zajrzeć w paszczę. Poza tym, skoro dzień wcześniej miała sterylkę, to i Ania na pewno w buzię zaglądała... Będziemy obserwować i w razie czego na kolejnej wizycie się dopytamy. Aha, no i Karotkę musimy pochwalić za bardzo dzielne znoszenie zabiegów usznych

.