Trzymam w napieciu--Wszystkim ktorzy tak BASALYKOWI DOBRZE ZYCZYLI --WIELKIE DZIEKI ! JEST BASALYK - zobaczylam go w piwnicy po 14 tu dniach chodzenia tam 2x dziennie. Inne--RUDY BRZUSZEK I MAMUŚKA jadaly ,pokazywaly sie znają moje cicianie.A ten-ogona nawet przez sekunde nie pokazał.PÓŁ dzielnicy oblepione ogloszeniami--mój kot -z mojego podwórka-ja w stresie ze samochodem wyjechał a on mi taki numer wywinął. Analizowalam z kolezanką od karmienia ,że po raz pierwszy wlazł do piwnicy,zgłupiał przeszedł po rurach i dziurach dalej i nie znalazł długo powrotu.Był dzis wystraszony ,nie chcial sie ze mna przywitać ale najważniejsze ze podszedł do papusiania.taki wystraszony ,ze nie dal sie wyprowadzic z tej piwnicy.Zostawilam go z tą 2ka aby poczuł się wśród swoich,poczuł że tu daja jesc i po południu ponowie próbe spokojnego wyjscia z piwnicy--na zewnątrz ma tez swoich kumpli i kumpelki zaprzyjaznionych. A mnie sie w głowie zamieszało ze szczescia--Ogromniaste Dzieki za sygnaly .Wpadne na wątek i dam info koncowe--bedzie OK.
Stracha napędził. Na nogi postawił. Uskutecznił nieprzespane noce... I choć należy mu się za to trzepanie tyłka to jednak szczęście odnalezienia jest większe
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...