Hej, Kochane!!!
Wczoraj w okloicach 17.00 (czekałam od 8.00 rano) Kellusia umościła się w swojej budce i udało mi się zabrać kruszynkę do weta. Dostała kroplówkę, przed nami jeszcze dwie i potem powtórka wyników. Niestety USG nie zrobiliśmy - Fruzia w lecznicy jest tak potwornie zestresowana, że wet stwierdził, że w tej chwili ważniejsze jest ograniczanie stresu maludy i nie ma co na siłe oglądać narządów. Na dotyk nerki są ok.
W tej chwili staram się przemycać w karmie Rubenal no i mamy dietę Renal.
Pchełeczka ma się dobrze, siusia ślicznie i tylko jej czujność wzrosła nieprawdopodobnie. Przed chwilą znowu była w budce, ale zanim podeszłam z zamknięciem, już hycnęła
I to jest największy nasz problem

Wet pociesza, że nawet jak nie uda się dzisiaj, to po prostu mamy przyjeżdżać wtedy, kiedy uda się boidoopkę zastać w budce.
Nawet nie wiecie jaki z naszej Kelly delikates, to taka kruszynka, która tylko w domu czuje się bezpiecznie. Ale niestety w domu kroplówki też nie przeprowadzę

Kelly się boja i tyle.
Powolutku poradzimy sobie ze wszystkim, w tej chwili najważniejsza jest dieta i leki.
Wet ciągle mnie pociesza, że wyniki nie są tragiczne i że na pewno uda nam się Pchełeczkę wyprowadzić. I że mam pamiętać, że jej spokój jest najważniejszy, więc będziemy ją leczyć takim rytmem na jaki nam pozwoli.
Tak bardzo kocham tę moją Panieneczkę i martwię się, że Ona to wszystko tak bardzo przeżywa

Dobrze, że w domku jest szczęśliwa i nie ucieka ode mnie, mimo wszystko.
Nie będę mojej córci łapać na podbierak, robić jej z życia horroru, kiedy wejdzie do budki, wtedy będzie kroplówka i tyle. Mam nadzieję, że dziś też się uda
Prosimy o kciuki i ściskamy przeserdecznie!!!
Czy ja już Wam pisałam, jak bardzo, bardzo kocham Kellusię

To najbardziej roztkliwiająca istotka jaką znam

I będę się nią opiekować najdelikatniej jak potrafię, ale skutecznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!