Dowieźli nam drapak. I wiedziałam, wiedziałam, że będą problemy... Jedno zamówienie zostało podzielone na 3 paczki. Jedna już u nas, jedna w centrum DHL w Niemczech, a ostatnia jeszcze u nadawcy. Tyle wyczytałam na podstawie numerów listów przewozowych. Żeby było weselej, to info jest tylko na niemieckiej stronie DHL, bo oczywiście po polskiej stronie przekazali to poczcie

Całe szczęście, że panowie od paczek przyjechali do mnie po 20, bo nie wyobrażam sobie, jakbym miała to odebrać z poczty. Dwóch facetów ledwo wniosło paczkę pod drzwi. Drapaczek w kartonie to drobne 26,6 kg

Niby jak miałabym do odebrać z poczty? Pozostała część zamówienia, czyli wałówka, w drodze. Dobrze, że futrom kurczaka nakupowałam, bo co im powiem?
Chłopaki wariują z opakowaniem drapaka. Podoba się im domek. Balbina przypatruje się na odległość. Ona się robi coraz bardziej widzialna. Wychodzi na korytarz, albo sobie siedzi na progu pokoju. Wczoraj bawiłyśmy się razem piłką. Normalnie ja do niej kulałam, a ona do mnie. Z perfekcyjną precyzją.

Gadamy też co jakiś czas. Ptycholcowi zaokrągla się brzuszek... a może ja mam tylko złudzenia... Chociaż przy jego postawie życiowej: wszystkie miski moje, to wszystko możliwe.
Czy są jacyś chętni do pomocy w skręcaniu drapaka?