Kto pokocha kocią staruszkę..?

3mam kciuki za domek!

Pani Lisek ślicznie przytyła i porosła futerkiem - muszę zrobić jej zdjęcia, zobaczycie, jak pięknie może wyglądać starsza pani

Jak wiele tracą ci, którzy nie mają takiego kota

czekamy na fotki "tłuścioszki" :ok:

o tak! prosimy o zdjecia

Starsze kotki naprawdę są świetne. A ta szylkrecia jest piękna a bylaby jeszcze piękniejsza w swoim domku

mukki pisze:Pani Lisek ma hmmm... może 10, może nawet 12 lat. Jej życie nie było łatwe. Mieszkała w starej cegielni, kryła się w halach, tam też wychowywała pokolenia maluchów - zawsze była dobrą i troskliwą matką. Nie była ufnym kotem, życie jej nie rozpieszczało, ale w końcu spotkała kilka osób, przed którymi nie musiała uciekać. Trochę czasu zajęło mi zaprzyjaźnienie się z Panią Lisek na tyle, by pozwoliła się pogłaskać, aż w końcu nawet przyprowadziła swoje maluchy do pokazania. Teraz zakończyła nareszcie ten ciąg ciąż, rodzenia i karmienia, wreszcie może odpocząć. Została niedawno wysterylizowana, zatrzymałam ją na kilka dni w klatce, żeby doszła do siebie zanim ją wypuszczę i okazało się, że ona już nie chce wychodzić. Ma dość, chce mieć swój własny, ciepły, bezpieczny kącik, choćby i taki mały jak w klatce i kogoś, kto pogłaszcze i przytuli. Jest cudownym, pogodnym, przyjaznym kotem, gotowym oddać całe swoje kocie serduszko człowiekowi, który będzie chciał chociaż trochę odwzajemnić to uczucie i otoczyć ją opieką. A Pani Lisek nie jest kłopotliwym kotem, nie grymasi przy jedzeniu - z radością wita i chrupki i mokre i resztki mięska z obiadu ( ma za sobą niejeden okres głodu..) jest bardzo czyściutka, korzysta z kuwety od pierwszego razu, kiedy ją zobaczyła, nie oczekuje wielu rozrywek, wystarczy, że się ją przytuli, pogłaszcze i może okazać swoją wdzięczność mrucząc i przebierając łapkami, po których widać wiek i przebyte kilometry. Szczerze cieszy się z każdej wizyty. Jest odrobaczona i zdrowa. I jest ładna - mechaty pyszczek z wielkimi, brązowo - złotymi oczami, rudo szare futerko i puchaty ogon, od którego wzięło się jej imię. Ma co prawda pękaty brzuszek - został jej po licznych ciążach, ale to przecież nie wada! To kot do domu, nie ma najmniejszego zamiaru wychodzić na dwór, chyba ma dosyć po tylu latach. To idealny kot do spokojnego domu, albo dla starszej osoby - kochający i niewymagający. Proszę, pomóżcie Pani Lisek odnaleźć na starość własny domek, odwdzięczy się całym swoim kocim serduszkiem i duszyczką.

Pani Lisek, to na prawdę wyjątkowy kot

Kicia czeka na swój domek

Może ktoś pokochał...

Ja pokochałam Panią Lisek

Co prawda nie mogę jej zabrać do domu, mieszkają u mnie jej dwie córki i wnuczka + 3 inne pasożyty, ale staram się jej zapewnić jak najlepsze wrunki. W tej chwili opuściła ploterownię - zapragnęła wrócić na swoje śmieci. Doglądamy jej z sąsiadem, który udostępnił kotom swoją przyczepę kempingową. W przyczepie mają koce i wygodną budkę ze styropianu, wyłożoną starymi korzuchami, więc nawet większe mrozy im nie straszne. Co rano kociarnia dostaje ciepłe mleko, chrupki i podgrzaną konserwę, po południu obiadek, też na ciepło. Pani Lisek przytyła cały kilogram!

Ale bardzo potrzebuje przytulania.. gdy przychodzę - pędzi szybciutko na tych swoich rozczulających łapkach i wtula się. Była by bardzo szcześliwa, mogąc po prostu drzemać bezpiecznie na kolanach swojego własnego dużego. To kot o niesamowitym charakterze, dobroć w futerku

A magiczna liczba 7 - podobno szczęście przynosi :wink:

hop co u pani Liskowej :kotek:

za dostojną damę :ok:

co slychac u koteczki?

Też się pytam co u kotusi słychac?

Przepraszam, że tak długo nie zdawałam relacji z poczynań Pani Lisek

Pani Lisek po przeczekaniu największych mrozów w ploterowni postanowiła powrócić na stare śmieci - wyraźnie o to poprosiła, po otwarciu drzwi przeciągnęła się i dostojnym krokiem poszła sprawdzić, czy coś się zmieniło pod jej nieobecność. Reszta kociarni - jej dzieci i wnuki - przywitały ją z ogromną radością, wyraźnie stęskniły się. Wprowadziła się - z resztą rodziny - do przyczepy kempingowej udostępnionej kotom przez sąsiada. Co rano przychodzi do mnie na przytulanie i śniadanko, potem mleczko i chrupki u sąsiada i obiadek - znowu u mnie. Wygląda pięknie! Nabrała ciałka, futerko zgęstniało, błyszczy jak nasmarowane brylantyną i odzyskało wspaniały, lisio rudy kolor. Nawet brzuszek, bardzo rozdęty po tylu ciążach zmalał i koteczka zrobiła się zgrabna i zdrowa jak rydz. W pracy postanowilismy, że jeśli tylko Pani Lisek zechce, będzie mogła zamieszkać u nas w biurze. Mamy już jedną kicię biurową, dogadują się ze sobą, więc nie będzie problemu. Przypuszczam jednak, że póki co wygrywa przyczepa i absolutna swoboda poruszania się, ale na zimę ma już zapewnione ciepłe i wygodne lokum. Jest kotem wolnym, ale nie bezdomnym

Kto pokocha kocią staruszkę..?

Kto przegląda forum