sterylizacja kota wychodzącego- dlaczego jest potrzebna.

Do mnie przedwczoraj zadzwoniła jakas paniusieczka, która ma kotkę rasy scottish fold (z rodowodem) żebym znalazła kawalera dla kotki, bo ta jest akurat w rui a ona nie chce zeby ojcem kociąt był ZNOWU jakis przypadkowy kocur.
Najpierw odczekałam aż mi się ciśnienie unormuje, a potem zasypałam panią pytaniami o los poprzednich kociąt. Okazało się, ze pani nie wie co się z nimi dzieje. Wie tylko, ze kocięta były sliczne i szybko znalazly domy.
Kazałam się jej dowiedzieć czy kocice nie sa maszynkami do produkcji kociąt na handel, a kocurki czy nie mieszkają w chlewikach albo nieogrzewanych garażach i do domu wpuszczane są 3 razy w roku na pokrycie kocicy. Potem zapytałam czy wie na 100% , ze w te koszmarne mrozy żadne z jej slicznych kociat nie tuła się gdzieś po krzakach, albo czy nie zamarzło, bo sie np. zgubiło albo zostało wyrzucone.
Pani po 3-ch minutach zmieniła front i przyznała, że faktycznie, o tym nie pomyslała.
Ma iść do weta po tabletki na wyciszenie rui a potem ma kicię sterylizować...

sabina skaza pisze:dokładnie niby piękne miasteczko- kurort, a np.dziwi fakt, ze od lat po krupówkach lata janosik napity i robi turystom fotki z owieczką- KUBUSIEM. tylko, że mało który turysta wie, że ta owieczka na bruku ściera raciczki i po miesiącu jest do zgrilowania kubuś się nie starzeje, jest wiecznie młody- a dzieci się cieszą "śliczna owieczka"..........juz setki kubusiów straciło życie w rondlu a janosik w ciąż ma nową owcę.
ponadto pijani górale z końmi w upałach, konie wycieńczone są prawdziwą atrakcją, szczególnie gdy wciągają przeładowany wóz na morskie oko........nie ważne, ze koń ledwo dźwiga- to jest zarobek, bo każdy dodatkowy turysta to dodatkowe 20 zł.
weterynarz tam jest do bani, kotów nie umie leczyć. wieśniak jak nic. kasuje kupę kasy, zero rezultatów zdrowotnych. mało tego, sądzę, że byłby w szoku, gdyby został poproszony o sterylizację kota
bianmilko- juz teraz wiesz czemu mój mąż jest gruboskórny i nie sprawia pozytywnego wrażenia? jak się ma korzenie góralskie, nie można zbyt dużo wymagać od takiego chłopa.
modlę się tylko o moje córeczki- żeby wdały się z wrażliwością w mamusię.

Sabina, w Zakopanem jest całkiem niezły wet, znam go z Krakowa:
Przychodnia weterynaryjna TATRAVET Grzegorz Rzucidło
Staszica 5B
Zakopane
tel. 018 542 77 04
tel. kom. 669 897 438 (w nagłych wypadkach )

godziny pracy:
pn-pt: 8-18
sobota: 10-18

On współpracował w przeszłości z naszą fundacją AFN, nie wierzę, żeby teraz zmienił zdanie. Może nie jest dobrze znany, bo nowy (przeprowadził się chyba 2 lata temu).
Dane adresowe z Vetopedii.

Droga Sabinko,jezeli twoja szwagierka tak bardzo chce miec male kotki to po prostu niech wezmie jednego ze schroniska,zapros ja na taka wycieczke,niech sama zobaczy jak zyja niechciane kociaki,jak cierpia,mysle ze to najlepsza droga do nauczenia sie odpowiedzialnosci za zwierzeta.Ja po pierwszej wizycie w schronisku bylam chora,od tej pory zawsze biore do domu zwierzeta ze schronisk albo w potrzebie.Obecnie posiadam 2 kicie obie wziete z ulicy , obie sa takze wysterylizowane,choc nie wychodza na podworko.Zrobilam to z powodu ich zdrowia w przyszlosci,nie chce aby mialy raka a takze z odpowiedzialnosci bo gdyby np.uciekly to moglyby wrocic do domu w ciazy i po co komu nastepne kociaki.A co do samego zabiegu to kicie po dwoch dniach wrocily do zdrowia i dalej sa takie same jak przed sterylka kochane , nie zauwazylam zadnych negatywnych zmian.pozdrawiam :mrgreen:

dziękuję za namiary do tego weta, myslę że męża rodzina go nie zna.
tak wycieczka do naszego ciapkowa do kociarni na pewno ostudziła by zapał do rozmnażania kotki.

Ja myślę, że warto podkreślić to, że przy kopulacji kotka może się zarazić białaczką i FIV - to są nieuleczalne choroby.

no dokładnie tak jak u ludzi.

będę was informować o efektach sterylizacji.

na dobry początek wysłałam ulotkę PKDT ta którą wkleiła poker, i obiecałam wysłać przeredagowane forum.....dostałam maila:
"Tak, czytałam ją. Nie musisz redagować, ulotka wystarczy dzięki."
i nic więcej, czy będą sterylizować, czy nie?????????
jestem uparta- właśnie skleciłam niektóre wypowiedzi z tego forum i właśnie wysyłam.....

strasznie sie denerwuję, ciśnienie mi skacze od tygodnia. ciekawe czy lektura wywrze zamierzony efekt? ciągle nie mam odpowiedzi.

w sobote wysłałam przeredagowane forum do szwagierki.........i nic, nawet stwierdzenia, że powyższe wypowiedzi jej nie przekonały....po prostu nic........

Może jej głupio? Mnie by było na jej miejscu.

Czyli niestety miałam rację...dziewcze ma kompleks twojej osoby i na złość tobie nie ciachnie koteczki. Wie, że w ten sposób osiągnie to co chce, czyli ferment i zachwianie harmonii w twoim życiu. Wydaje jej się, że jest cwana i nikt nie wie co sobie w tym małym rozumku uknuła. Ona wie, że ty cierpisz....okropna jest. Sabina tulę cię.

To wyslij jej mój post bez przeredagowania:

Danuto, zdobędziemy Twój adres, uruchomimy bojowy oddział miau.pl w Zakopanem i zwiniemy Ci tę kotkę do sterylizacji.

Oby jednak podjela rozsadna decyzje :roll:

Dziękuje za ten watek , kolezance z pracy go pokazalam,ma wychodzaca kotke niewysterylizowana na wsi....wystarczyly zdjecia, by wziela namiary na weta , ktory sterylizowal moje koty :1luvu:

Chciałam wrócić do tematu. Słyszałam, że najlepiej wykastrować kota młodego. A co z kastracją kocura w późniejszym wieku? Jeśli kot już znaczy i "lata za kocicami", czy nie będzie mu tego brakowało, czy nie będzie smutny z tego powodu?Czy nie będzie się bał nie wykastrowanych kotów? I czy nie będą go przeganiać?
Bardzo proszę o opinie- nie o krytykę!

sterylizacja kota wychodzącego- dlaczego jest potrzebna.

Kto przegląda forum