DZIKI GRZYWKA i Towarzystwo cz.III/ Sprężamy się!

Biedaczyna. Boli go :cry:

Ale na pewno będzie zdrowszy.

Jak Morusek?
Coś się ciotka nie odzywasz... :roll:

kwiatkowa pisze:Jak Morusek?
Coś się ciotka nie odzywasz...

Bo musiałam wczoraj dopieszczać Wystrachanego...
Po powrocie z lecznicy łaził na niskich łapach i domagał się pocieszania.
Dopiero późnym wieczorem wyluzował się i rozmruczał.
Tajemnicza Ciotka J., która go do lecznicy zawiozła mówiła, że bardzo był grzeczny.
Ale mimo, że to Duży Kotek to zachowuje się jak typowy Synuś Mamusi...

W każdym razie u nas wszystko w porządku.
Na pewno jeszcze go tam w paszczy boli ale dzisiaj rano już nawet bryknął sobie za piłeczką.

pixie65 pisze: Na pewno jeszcze go tam w paszczy boli ale dzisiaj rano już nawet bryknął sobie za piłeczką.

Zuch Synuś Mamusi

Jak Scerbatek?
Trzymacie się ?

Potrzymamy za Moruska :ok:

A co

U nasz wszystko w porząsiu - bardzo, bardzo dziękujemy za kciuki :1luvu:

Co prawda ja dzisiaj miałam kolejny stan przedzawałowy.
Wczoraj przerabiałam go trzykrotnie.

A wszystko dlatego, że Tajemnicza Ciotka J., która zawiozła Morusa do lecznicy umówiła się z wetem, że jak wyniki badań będą OK to on NIE będzie dzwonił do mnie tylko zabierze się do roboty.
No i oczywiście: pierwszy telefon - już wiedziałam, ze wyniki nie są OK.
Zanim odebrałam zdążyłam pomyśleć o tym jak bardzo są złe i prawie zemdlałam.
Potem prawie zemdlałam po raz drugi, bo doktor zadzwonił żeby mi powiedzieć, że jest już po zabiegu, co zostało zrobione i że Morus już się budzi. Oraz umówiliśmy się, że ze względu na kroplówkę kot będzie do odbioru około 20:00.
Jak zadzwonił po raz trzeci to już serce mi stanęło w poprzek.
Doktor uznał, że jednak można przyjechać po Morusa wcześniej bo właśnie majstruje przy wenflonie i do 20:00 to sobie go spokojnie wyjmie...

A dzisiaj.
Wróciłam z pracy po 15:00 - na dworze lekko szaro, w mojej piwnicznej izbie prawie całkiem ciemno.
Wchodzę do mieszkania i widzę, że przed transportówką stojącą koło kanapy leży Morus.
I się nie rusza :strach:

Zupełnie nie reaguje na moją obecność, leży - ani drgnie :crying:

I kiedy już miałam osunąć się na podłogę - kątem oka dostrzegłam, że...Morus siedzi na półce obok biurka i przygląda mi się z zaciekawieniem...
To były ułamki sekund ale zanim do mnie dotarło, że przed transportówką leży czarna, polarowa bluza (prezent od Mirandy :1luvu:

dla Grzywki), którą któreś z futer oczywiście MUSIAŁO ściągnąć z kaloryfera - byłam już prawie nieżywa :oops:

Oddychaj spokojnie - wdech... wydech... wdech... wydech....

Ważne, że jest ok :ok:

(taaa... wiem, łatwo powiedzieć... a panikara ze mnie nie mniejsza..)

trzymamy kciuki za zdrówko cioteczki pixie65 :ok:

No cóż

nie dziwiłabym się, gdyby to był mój post - czarna szmatka Morus, trzy zawały w ciągu dnia, mdlejąca pańcia... :mrgreen:

Widać, albo świat stanął na głowie, bo opanowana ciocia P. jakaś nerwowa :mrgreen:

, albo ciocia P. nie taka znowu twarda :smokin:

Świat stanął na głowie :twisted:

Zamiast globalnego ocieplenia - mamy zimę stulecia.

A mnie się po prostu udzieliło podejście Tajemniczej Ciotki J. że BRAK wiadomości to DOBRA wiadomość.
Tymczasem doktor uznał za konieczne informowanie mnie co godzinę o tym jak się Morus miewa.
Szczęśliwie, że nie wpadł na pomysł dzwonienia po oczyszczeniu lub wyrwaniu każdego zęba :twisted:

Ale tak na poważnie: panie doktorze :arrow:

bardzo dziękujemy :1luvu:

Ja bym wolała telefon po każdym zębie :mrgreen:

. Krótki taki : dr: "jest dobrze". ja: "oj to dobrze" :1luvu:

Ale fakt, gdybym wiedziała, że telefon oznacza, ze jest coś nie tak, umarłabym tuż przed odebraniem go.
jesteś dzielna - jak to mówił mój wychowawca w liceum "jestem godna podziwu dla Pani"

Anda pisze:jak to mówił mój wychowawca w liceum "jestem godna podziwu dla Pani"

DZIKI GRZYWKA i Towarzystwo cz.III/ Sprężamy się!

Kto przegląda forum