A żeby nie było nieporozumień, kolega mimo ze ma kotkę, to nie jest jakims tam wolontariuszem, wcale też nie ma zamiaru udzielać sie dla kotów, tak jak niektórzy tutaj na forum. On jak widzi krzywdę, to kupuje lekarstwo i podaje. Jak widzi głód, to pakuje jakies jedzenie i dokarmi. Mówi tak, tyle przepijam, więc czasem te 300 zl mogę też dac, żeby mi koty
nie srały na grób ( to jego slowa). Ode mnie sie dowiedzial ze zaropiale oczka to koci katar. Od małego mial koty, i psy, teraz mówi ze jak mu kotka padnie, to nie chce juz nic, zadnego futra w domu, kolejne by go przeżyło. W sumie, my faceci patrzymy nieco inaczej, i wiemy, że cala ta pomoc którą Wy dziewczyny robicie, jest WSPANIAŁA ...ale sorki, nie uratujemy każdego futrzaka, nie każdy futrzak chce naszej pomocy, czasem one wolą być tam gdzie są. Z tego co kolega mi powiedzial, to wiem o nowych stanowiskach z kotami. Wypytałem kilka osób, które jak on chodzą na cmentarz, nikt nie spotyka tam kotów, wyłażą tylko dla niego, nie wierzyłem, ale juz wierzę. On ma dar, jego zwierzaki po prostu uwielbiaja, i tego mu zazdroszczę, bo ja jeszcze tego nie mam, mimo że tez dokarmiam kilka kotów. Z dokarmianiem uwazam, bo z opini wielu osób wiem że w karmach są dodatki przyzwyczajające kota do karmy, wiec daję to co jest takie samo, albo prawie takie samo, co maja w naturze. Te nad jeziorem jak wysępią okonia od moczykija, to mają ucztę, jak moja kotka plus plaster wołowinki. Jedynie co mozna jeszcze wiecej zrobić dla kotów , to edukacja, i media, tu są rezerwy do wykorzystania. A my kociarze, nie powinniśmy sie wstydzić ze mamy kota, tak, wstydzic, bo nawet koty prezydenta i byłego premiera nie mają medialnego szumu, a szkoda, bo przyklad mógłby iść od góry. Obaj maja dachowce.
Ja też może jeszcze przygarnę jakiegos malucha, nawet wiem skąd, ale też nie bedę tego robić na siłę. Niech to będzie moja naturalna potrzeba. A teraz zdrówko, kicia właśnie przyszła potowarzyszyć mi przy piance

Kicia lubi patrzeć na pianke
