Nie bądź wiśnia - podziel się posiłkiem.

Przez Iskierkę omal nie skończyłam w szpitalu

już piszą jak było. Chciałam zawinąć kotu kark i szyję, bo mała miała bardzo brzydkiego strupa - podejrzewam że po Recovery, a on jest chyba z kurczakiem... łapię, zawijam, nie przejmuję się warczeniem, a powinnam - i to był błąd, nagle ciach, Iskierka - gryzak diabła mnie w rękę i uciekła z bandażem, który zwisał jej z szyi, niczym pętla. Wariatka omal się przez to nie udusiła (!) spanikowana, poleciałam po ręcznik i nożyczki, bo żeby zdjąć jej bandaż, trzeba go było najpierw rozciąć, do tego doszła agresja pacjentki, ale na szczęście, bandaż został zdjęty. Dostała kołnierz na noc, bo ja już się nie podejmę zawijania...