W szafie (to to po drugiej stronie wejścia, tak?) było to dymne cudo, cuś czarnego i coś burego ... spało tyłem do świata
atla pisze:Dymna koteczka została przywieziona, kiedy byłam w gabinecie z Uszatkiem. właścicielka zadzwoniła do schronu raz, potem drugi i wprowadziła pracownicę w błąd, bo powiedziala, że umówiła się z jakimś panem, że przyjadą po kota. dziewczyna myślała, że Krzysiek się z nią umawiał, a tymczasem Krzysiek tę panią spławił. tak czy inaczej to sie okazało dopiero jak kotę przywieźli. za to pani mieszka w pięknej willi i nie mogła kota przywieźć osobiście do schronu.
Nóż się w kieszeni otwiera na takich ludzi
Koteczka jest do wzięcia od zaraz, ona się tam zmarnuje
Nie mam w pracy kabelka do telefonu, wrzucę zdjęcia jak go odszukam w domu ...


na razie jednak muszę podziękować za pomoc, naprawdę, dziś, jutro i w piatek siedzę do rana chyba... inaczej szlag trafi 4 m-ce pracy i pięć dłuuuugich wypracowań o różnych dziwnych rzeczach 




