
Wygląda jakby troszkę lepiej niż wczoraj. Wczoraj idąc do kuwety robił dwa kroki, siadał, dwa kroki, siadał, wszedł do kuwety, siadał, posiusiał, siadał. I z powrotem pod tapczan w najciemniejszy kąt. Nie dawał się dotykać. Patrzył nieruchomo przed siebie.
Gdy go dziś wyciągnęłam spojrzenie miał bardziej przytomne, nawet się rozejrzał. No i przed wetem próbował zwiewać.