Milka jest naprawdę dzielna, już sama chodzi, zjadła masę wołowinki
rano miała temperturę 40 stopni, ale teraz jest w normie, na główce ma klosz.. niestety, ale musi mieć.. bo próbuje lizac szwy.. na czas naszej wizyty został zdjęty, Milka w spokoju mogła zjeść, wymiziac sie, troche umyć, ciocia pomogła w myciu pooopolka i ogonka, bo chyba coś pociekło.. ale tak to juz bywa czasem niekontrolowanie podczas tak poważnych sytuacji zdrowotnych... trochę teraz wygląda, jak tri

, oczka przemyte, powiem, ze bardzo pozytywnie zaskoczylo mnie to oczko lewe, po umyciu swietlikiem oczywiście... które jeszcze przedwczoraj nie wyglądało dobrze... zrobiliśmy zdjęcia, zobaczymy, co będzie z nim dalej, jesli nieciekawie, to wyslemy fotki do dr Garncarza.. jak nam podpowiadała jedna z forumowiczek.. przepraszam teraz nie pamiętam, która to była ciocia... bo byłam w szoku i strachu o życie koteczki...ale sprawdzę... i podziękuję imniennie...
Milka ma bardzo żywe spojrzenie, jest w dobrym kontakcie, rozmawia sobie z nami i nawet lekarzami mówiąc 'tak", "a..a" i cudnie bezglośnie otwierając pyszczek... mam nadzieję, że zobaczycie to na fotkach i filmiku (jak ktos poradzi, jak go zmieścić)... Jestem pod wrażeniem tego, w jak dobrej jest formie, na jaką wyglada, bo na pewno ją boli... oczywiście dostaje leki, także przeciwbólowe... zdjęcie szwów za 10 dni, i jeszcze antybiol dożylnie przez następnych kilka dni...
uff, ciocie i wyjkowie, ale odetchnęłam ...
Milkunia to prawdziwa kocia piękność, mądrość i cierpliwość... Taka malitla kuleczka i taka już dorosła...Domek będzie miał z niej wiele radości....
a teraz TŻ zrzuci zdjęcia i obrobi je... dajcie znać, co z filmikiem...
dziękuję za Wasze wsparcie i że jesteście ze mną, bo jak ją wcześniej zobaczyłam na fotach z dziś, to myślałam, że się poryczę i zemdleję... ale nie mogłam z wiadomych względów...
czekajcie na foty...

będą na wątku Milki
