BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 18, 2010 0:29 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Sykuś jeden - odważny dzielny kocurek.
W sobotę napstrykałam mnóstwo fotek, dałam córce do obróbki. Mam nadzieję je otrzymać, będę naumiewała sie wklejać.
Katarek nadal jest, choć dużo rzadziej kichamy, jednak reaguje kić na antybiotyk - to chyba nie jest z nim jakoś bardzo kiepsko, prawda?
Wyraźna poprawa.
Rośnie jak na drożdżach, będzie z niego duży kot. Kiedy podnoszę go za futro na karku, zeby podać lek w strzykawce / inaczej nie mogę, jest za sprytny i wykręca się/ mam w ręku mnóstwo zapasowej skóry. Z tego właśnie wnoszę, ze kić będzie rósł i rósł. Będzie z niego prawdziwa puma.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon sty 18, 2010 9:34 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

w ogole z nim nie jest kiepsko :) zobaczysz jaki tygrys wyrośnie :)

vadee

 
Posty: 3439
Od: Wto lis 01, 2005 7:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 19, 2010 23:22 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Dzisiaj przyniosłam do domu z suszarni mojego bialutkiego tymczasika, po konsultacji z panią dr czy nie stanie mu sie jakieś zagrożenie ze strony białaczkowego Syczka.
Uzgodniłyśmy, ze jak nie będą się biły do krwi, to OK. Wiec przyniosłam. Kocik miluty, mruczatory właczone na full, 3-miesięczny, na mrozie nie miał szans.
Więc w czwartek wieczór odłowiłam, w niedzielę wykąpałam, zabiłam w nim i na nim wszelkie życie kić okazał się cudny, dzisiaj przyniosłam do domku, żeby dalej pieścić i cywilizować /akurat! - tak na prawdę serce mnie bolało, ze taki malutki, samotny siedzi w tej pakamerze/ a kiedy 2x dziennie zaglądam czyszczę i karmię tak bardzo tuli się. Słowem wzięłam do domu. Tylko przyniosłam - telefon, pani szuka białego kota. Prawdę mówiąc zdębiałam. JA NIE JESTEM JESZCZE GOTOWA ODDAĆ KICIUNIA!
Zaprosilam do mieszkania, przyszły we dwie z sąsiadką i okazało się, znajoma z osiedla, właścicielka bersa białego 2-latka, szuka mu towarzystwa i myśli o białym kocurku. No, to odetchnęłam, wiem, że miłośniczka i, że się tak wyrażę, siła fachowa. Kocio od razu przytulił się do niej i włączył mruczatory.
Pani była wzruszona, mimo to mówie, żeby dzisiaj jeszcze nie brała kotka, niech pomyśli i przemyśli - ale zdecydowała się wziąć na czas próbny, potem podpiszemy umowę adopcyjną. Próbny, bo obie nie mamy pewności jak zachowa się persiasty.
Ciężko mi było oddać kicia, tak krótko go gościłam!
Inna rzecz, że Sykacz najpierw luknął w stronę nowego kota, potem go obwąchał i nie czekając już na nikogo - NASYCZAŁ, nafuczał i zamachnął się łapką. Potem podszedł Rudolf, na końcu Tofik i zrobiły dokładnie to samo!
pokazały mu,. że jest w tym domu, według nich -persona non grata.
Po łagodnym na ogół i słabym Sykusiu nie spodziewałam się takiego zachowania.
Stanęły skonsolidowanym murem przeciwko NOWEMU.
Po odejściu kotka ruszyły do bijatyki i tłukły się, jakby ciesząc z odzyskania status quo ante.
Teraz śpią snem sprawiedliwych kotów.
Sykuś wcale nie jest łagodny, kiedy się wkurzy, trochę wychodzi z niego puma.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto sty 19, 2010 23:44 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

imię Sykuś zobowiazuje :twisted:

vadee

 
Posty: 3439
Od: Wto lis 01, 2005 7:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 20, 2010 22:32 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Bialutka kocinka wróciła z niby-nowego domku, pani zabrakło fantazji na policzenie wczoraj kasy do utrzymania kicia. Dzisiaj stwierdzila, że ma za mało. Bóg z nią.

Kota zabrałam i ręce mi się trzęsa, ze Syk go zarazi. Takie maleństwo osłabione po tułaczce jest z pewnością narażone. A niechże to wciórności.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Czw sty 21, 2010 15:44 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Coś bardzo istotnego: Sykuś nie jest W OGÓLE zakatarzony. Nie kicha. Zobaczymy jak długo to potrwa.
Łapka wygolona do testu prawie zarosła, czyli regeneruje się kocio.
Tylko wyrażne ma slady po nieprawidłowym zrośnięciu kości przednich łapek. Pisałam, że kiedy go znalazłam, nie mógł na nie stawac, wyraźnie cierpiał, obie były prawdopodobnie połamane przy stópkach. No i zrosły się nieprawidłowo. Z tylnymi nóżkami także jest kłopot, Sykuś stawia je jak szczudła. Mam wrażenie, że nie może na nich przysiąść. Są usztywnione.
Niewykluczone, ze ktoś go usiłował złapać a on wyrywając się po prostu powykręcał i połamał sobie nóżki.
Ile cierpiał? Nigdy nie dowiemy się.
Tyle tylko powiem, że tymi chorymi łapkami musiał sobie wywalczyć miejsce przy jedzonku. Tak spędził pierwsze 3-miesiące życia.
Mógł także wpaść np.między deski, bo w tym miejscu był wielki bałagan pod balkonem, elementy drewniane i metalowe leżały po prostu zwalone byle jak i tam gnieździła się ta 6-tka kociąt. Jesienią, za pozwoleniem właścicieli balkonu posprzątałyśmy tam, postawiłyśmy domek i zrobiłyśmy zaciszne miejsce do jedzenia, z podłogą wyłożoną płytą 10cm styropianu. Jest zupełnie inaczej. Czysto i zacisznie. Nawet mróz nie jest tak groźny, bo śnieg nie zawiewa i podłoga ocieplona, łapki nie przymarzają...
Jutro mam konsultację z wetką na temat leczenia. Ustalimy co, jak, kiedy i brrrr za ile.
Nie ukrywam, ze boję się, mało, jestem przerażona. Ale w takim samym stopniu boję się, ze Sykacz zarazi pozostałe koty - oby to leczenie dało jakieś efekty! Najlepiej pozytywne i to szybko, dopóki kasy wystarczy. :oops:

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt sty 22, 2010 10:23 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Syczek kochany pożera wszystko, wszyściutko - dzisiaj zjadł kawałek śledzia!
Dobrze, ze nie miauczy o "setkę" i zagrychę.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt sty 22, 2010 11:39 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Bozennak współczuję nieudanej adopcji białaska. Bardzo trudno jest być domem tymczasowym. Trudno rozstawać się z kotem, trudno ludziom zaufać i przeżywac powroty z adocji. Ech to życie.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14797
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt sty 22, 2010 22:02 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

mimbla64 pisze:Bozennak współczuję nieudanej adopcji białaska. Bardzo trudno jest być domem tymczasowym. Trudno rozstawać się z kotem, trudno ludziom zaufać i przeżywac powroty z adocji. Ech to życie.

Święte słowa.
Choć mamy przecież dużo dobrych adopcji, prawda?
Ale są i nieudane, te bolą, zwłaszcza kiedy widzimy jakiś absurd /oczywiście wg nas/ w "uzasadnieniach" a właściwie w kręceniu kandydata.
Najważniejsze, żeby kotu krzywda się nie stała. Tak myślę, to jest najważniejsze. A co sobie Duzi myślą mało ważne.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pt sty 22, 2010 22:18 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

dokładnie, najważniejsze, że nie wrócił na śmietnik!

vadee

 
Posty: 3439
Od: Wto lis 01, 2005 7:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 23, 2010 13:20 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Vadee
napisz mi, jak podaje się w Wawie interferon, ile tego trzeba itd..., bo Sykuś już jest gotowy do lekowania :)

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob sty 23, 2010 15:48 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

a który, koci czy ludzki?

vadee

 
Posty: 3439
Od: Wto lis 01, 2005 7:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 23, 2010 16:38 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

Jeden i drugi, bo chyba trzeba zacząć od zwierzęcego - tak chyba pisałaś ...
W poniedz. ruszamy do akcji - czekam na zelżenie temperatury, dzisiaj rano -21, teraz -16 i spada ...;żeby mi kocio w drodze nie zamarzł;

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Sob sty 23, 2010 17:42 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

juz nie pamietam dokladnie, jak to było z kocim interferonem, ale wydaje mi sie, ze podawalo sie go 5 dni codziennie, a potem ok tydzien przerwy i kilka takich serii.

a ludzki podaje się w cyklach:
7 dni po 1 ml
7 dni przerwy
7 dni po 1 ml
7 dni przerwy
7 dni po 1 ml
21 dni przerwy

:)

vadee

 
Posty: 3439
Od: Wto lis 01, 2005 7:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 24, 2010 11:01 Re: BIAŁACZKA,mam 5 miesięcy i wyrok śmierci, a ja tak chcę żyć!

nie mogę znaleźć cen - a są ważne!
Poczytaj: http://www.wibrysek.com.pl/bialaczka.html
niech to! Nosiciel, zarażający, długoletni brak objawów, co to jest?
To ja mam się bać, że za parę lat może coś wystąpić? Badać i robić testy "na wsiakij poiżarnyj słuczaj" ? A jeśli ja będę chorowała na raka, za parę lat? Już mam się przejmować ....nie dożyję wystapienia choroby, z tych nerwów :ryk: .
Nie kochana, to ja wole żyć sobie spokojnie i nie bać się, że cosik będzie - bo może nie być a tymczasem strach mnie będzie paraliżował.
Vadee
gdyby wszyscy tak się bali jak zaleca ta stronka - nikt by żadnego kota nie przygarnął z podwórka, ze strachu, że może być chory ...tfuj!
Nie dajmy się zwariować.

bozennak

 
Posty: 501
Od: Pt sie 07, 2009 22:49
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kresska, Maniek19 i 106 gości