gisha 2 dni przebeczałam

czułam sie oszukana przez rodzinę. tak sobie pomyślałam, ze po co mam działać w PKDT i edukować obcych ludzi, skoro moja rodzina sie do mnie wywala ogonem. skoro nie chcą sterylizować kota dla jego zdrowia, niech to zrobią dla mnie samej, żebym nie musiała się za nich wstydzić i trzymać do niech dystans..... zaraz przeczytam PW. nie miałam siły psychicznie żeby tu wejść. zadzwoniła do mnie dziś bianmilka i bardzo mnie podtrzymywała na duchu, namówiła mnie do rozmowy , stawienia czoła temu problemowi i nie odpuszczenia temu tematowi. 2 dni chodziłam smutna, popłakiwałam po kątach we własnym domu a siostra męża nawet nie zapytała czy możemy porozmawiać, udawała że nic się nie stało.
gisha, siostra męża doskonale wie po co sterylizujemy koty, siedzi z moimi dziećmi jak idę na zebranie PKDT. przeczytała naszą str
http://www.pkdt.pl od deski do deski. widzi jak przychodzą do ans czasem tymczasy, koty stoczniowe tez bywały. przecież nie mogę jej w kółko powtarzać tego samego.......
nie chciałam zranić męża i urazić jego siostry, jest cholernie wrażliwa na swoim punkcie i bardzo nie lubi gdy jej się coś narzuca. pękłam, nie wytrzymałam.
mówię- ja cię tylko proszę, jak nie dla kota- zrób to dla mnie, dla starej wariatki kociary, prosze cię nie skazuje kotki na gwałty, na rodzenie na mrozach. (rodzina męża mieszka w zakopanym i tam los zwierzaka jest dobry, gdy go właściciel karmi, straszna przepaść kulturowa. tam zwierzę jest po to żeby nam ludziom służyć, a nie odwrotnie. oni mają dalmatyńczyka przy budzie, co samo świadczy przez się- ze rasa krótkowołosa nie nadaje się na mrozy minus 20....pies oczywiście całe życie na łańcuchu). poprzednia kotka umarła w ogrodzie, nie była leczona- zawsze wytłumaczenie - bo a to za daleko do weta, a to weterynarz za drogi, do sterylki nie namawiałam- bo była za stara. zrobiłam jej domek z kartonu i styropianu pod schodami, bo była wyrzucana z domu jak przyejeżdżali turysci. jak ja tam byłam zawsze w nocy wychodziłam po nią i brałam do swojego pokoju.
ich kolejna mała koteczka zmarła jakieś 2 mies temu, chorowała i zamiast ją trzymać w domu, to ją wypuszczano, nie brała regularnie leków i już nie wróciła.....pewnie poszła umrzeć.....
a ta rezydentaka SZABI jest kotem angorem. więc wiem jak może być potraktowane jej potomstwo - dobry łup dla rozmnażaczy.
naprawdę bardzo spokojnie, choć głosi ręce drżały mi mówię: "ja cię proszę, skończyłaś kilka kierunków studiów, masz prawo jazdy, kursy, szkolenia i znasz 2 języki- błagam cię przeczytaj kila artykułów medycznych o tym jaką krzywdę chcesz wyrządzić kotu. edukacja nie boli, nie można cofać się do ciemnogrodu i okresu średniowiecza. jesteś mądrą kobietą, ja teściową przekonałam do dobra płynącego ze sterylizacji, dlaczego to robisz i zaprzepaszczasz moją pracę? czemu skazujesz swojego ukochanego kota na ból porodu, na gwałt, na choroby? co zrobisz z młodymi? czy wszsytkie je adoptujesz i zapewnisz dobry byt?" ponadto powołałam się na jej hobby- bo ona ma hopla na punkcie uchodźców i emigrantów, jest po stosunkach międzynarodowych i chce pracowac jako wolontariuszka np. z małymi rumunami, murzynkami. spytałąm : "jakbyś się czułą gdyby w moim domu był przykuty w piwnicy mały murzynek z przemytu kupiony za 30 euro do wykonywanie ciężkich prac domowych?"
"bo ja się tak czuję- nie mogę pozwolić na zło idące od moich najbliższych- musze interweniować"
ona się oburzyła, powiedziała że mam naprawdę nie pokolei w głowie porównując koty do ludzi.
powiedziała, "że chce mieć małe kotki bo ma chętnych żeby je rozdać a poza tym kotka musi mieć zachowane instynkty naturalne, żeby jej inne koty nie atakowałay." wiec się pytam- ok. jeden miot rozdasz, drugi rozdasz, a co z kolejnymi? dodałam że nie wiem kto jej takich głupot naopowiadał, że kotka po sterylce sobie nie poradzi w dzilnicy"
skończyło się tym, że mąż powiedział, ze ja już kompletnie ześwirowałam na punkcie kotów i ze on mi wybije te głupoty z głowy dorabiając kolejną parę bliźniaków

i że nie mam prawa obrażac jego siostry, bo on teraz przegoni moja rodzinę na 4 wiatry jak ktos do mnie przyjedzie. poza tym powiedział, ze dzięki jego siostrze mogłam od czasu do czasu wyjść czasem z domu- a teraz ma szlaban i będe siedzieć tylko z dziećmi od rana do nocy

wywołało to we mnie falę śmiechu

potem siostra pojechała do zakopanego, trzaskając drzwiami, rzucając prowiantem, który jen przygotowałam i wykrzyknęła "że jestem emocjonalnie niezrównoważona!!!!!! że to jej sprawa co zrobi ze swoim kotem a ja jej nic narzucać nie będę"
w miedzyczasie ja tylko dodałam, ze moim świadomym wyborem jest nie zadawać się z "rozmnażaczami" i że moja noga w zakpcu już w życiu nie postąpi, póki kot nie będzie po sterylizacji.
echhhhhhhhhhhhhh................zakładam zaraz wątek specjalnie dla niej i proszę o wasze wpisy i linki do ciekawych artykułów odnośnie potrzeb sterylizacji. prosze wpiszcie się ale niech wypowiedzi nie beda atakujące i obraźliwe, chodzi o to by w kulturalny sposób oświecić dziewczynęoczywiście znacie mnie i ja nie odpuszczam, jestem zdeterminowana jak głodna pchła gdy nie ma w w pobliżu psa.....
marea zawsze mówię co myślę, trace znajomych, tracę współpracowników, narażam się ludziom strasznie.
na ich miejsce mam wspaniałych nowych przyjaciół z PKDT- bo wiem że nie warto zadawać się z ludźmi którzy mnie nie rozumieją, mają za dziwaka, odmieńca........wiem co jest w życiu ważne i będe zawsze o to walczyć chocbym miała umrzeć samotna jak palec.
mój mąż boi sie mnie zabierać do swoich znajomych, dlatego przewaznie chodzimy osobno i każdy z nas ma swoich osobnych przyjaciół.
rychu wrócił do domu z dworca pokorny, nie był już taki chojrak.......dodał, ze jego siostra zażartowałą w drodze na dworzec, ze założy w zakopanem "stowarzyszenie przeciwko kastracji"