Dziękuje za życzenia.
Smutno się zaczął ten rok, poszłam do karmicielki, żeby umówić się z nią o której jutro zabieram ciężarną kotkę na sterylkę.
Pokazała mi dwa kociaki, które przytaszczyła z piwnicy. Mają tak wściekły koci katar, że w pierwszej chwili myślałam, że to rozkładające się już zwłoki
Szkieleciki z zalepionymi oczami i ranami zamiast pyszczków.
Jednooka koteczka to rzeczywiście okaz zdrowia przy nich
Czuję się totalnie bezradna, nikt raczej nie weźmie kotów w takim stanie na tymczas a jedyne czym mogłabym je wspomóc to opakowanie unidoxu i kropelki do uszu.
Nawet nie mam kiedy ich przewieźć do lecznicy poleconej przez jedną z forumowiczek.