Dziewczyny, przepraszam za OT, ale sprawa jest pilna.Przeklejam z wątku kotów dworcowych:
Najgorzej jest z kotami dworcowymi. Jak Jola była przedwczoraj, to widziała te dwa straszliwie chude i zmarznięte dość młode kotki (taki ok. roczne). 2 kotki wysterylizowane wyglądały też kiepsko. Ale te młode - strasznie. A złapać ich teraz nie ma jak, tam ledwie mozna przejść.
Jedyne wyjście to karmienie. Na miejscu po 2 czy 3 dniach Pani Jola widzi tylko mnóstwo sladów kocich łapek - i ani ziarenka karmy - a wysypuje ok. 2 kg.
No i te zmarznięte koty, czekajace na śniegu... Jola nie jest w stanie jeździć tam częsciej niż 2 razy w tygodniu - nie ma siły i nie ma kasy na karmę. Moja Dorcia w tygodniu nie daje rady, obiecała być w sobotę, ale muszę dać jej karmę. Ponieważ w najbliższym czasie zapowiadają mrozy po -18 st, moze chociaż teraz ktoś mógłby podjechac i wysypać tam karmę? Te koty nie bardzo mają się gdzie schronić, niechby chociaż nie były głodne. Jola rozpacza mi w telefon, a ja mogę tylko przekazać jej prosbę dalej. moze ktoś mógłby pomóc? Jola była przedwczoraj (w poniedziałek) pojedzie jutro - czyli koty nie dostały jeść wczoraj i nie dostaną dzisiaj. A co będzie przy tych strasznych mrozach?
Wybaczcie to OT, ale jestem już zdesperowana, nie wiem kogo prosić o pomoc.
