Bronowice! Manio dziękuje. Własnie go wziełam na kolana trochę na pieszczoty. Musiałam go przez pierwsze pare dni ignorować, bo straszną histerię wyprawiał. Teraz już chyba troszkę zrozumiał, że ja nie zniknę, że ma swój dom i nie musi siedzieć mi non-stop na kolanach, bo jak zejdzie to pójdę i już nie wrócę. Robi się coraz fajniejszym kotem. Wyczesałam go dziś ładnie i nie jest już taki "śmietnikowy". No i przestał wreszcie śmierdziec schroniskiem, no może jeszcze troszkę czuć

. Fajnie jest obserwować jak zachwyca sie twarożkiem, którego pewnie nigdy wcześniej nie jadł. Jak bawi się zabawkami, a pewnie nigdy wcześniej nie miał swoich

. Bardzo się cieszę, że moje koty znalazły się u mnie w takich a nie innych okolicznościach. Myślałam o kocie rasowym. Za 1500zł jak już wrócę do pracy i zaoszczędzę

, ale jedna wizyta w schronie skutecznie wybiła mi ten pomysł z głowy. Za 1500zł moje koty mogą jeść przez rok! Ktoś na tym forum napisał: "Jeśli bardzo chcesz mieć kota to wystarzczy zejść do piwnicy lub pójśc na śmietnik" czy jakoś tak. Zgadzam się z tym w zupełności. Mimo tego, że Maiuś nie słyszy zupełnie nic i jest taki troszkę niepełnosprytny, ciesze się że zamieszkał z nami. Będę dalej walczyć o jego zdrowie
