Przyszłam tu prosto z wątku białaczkowego, przeleciałam (nie będę ściemniać, że dokładnie) wątek IV i V i utkwiły mi:
- cudowne przemiany z kupek nieszczęścia w piękne koty,
- Twoje, vadee cud urody, kupione gdzieś w marcu zeszłego roku buty

(ta mina to z zawiści, bo ja już takich nie założę)
A Pcheła dzielnie sobie radzi.
Pela doszlusuje do niej. Mamina kota też, czego wam życzę.
Chciałam wiedzieć czym je leczyłaś, już wiem, też mam Srokę po virbagenie, ona bez objawów była i jest. Idziemy na pobranie szpiku, bo ostatni test ujemny był.
Zajrzę tu czasem zobaczyć co nowego...kotki
