Uszatek chyba chce mnie do utraty zdrowia doprowadzić

.
Co się nabiegałam po południu za mięsem indyczym, w końcu dostałam filet.
Przy krojeniu oczywiście nie obyło się bez kibiców, tak mnie molestowali, że musiałam się bardzo spieszyć z tym krojeniem.
Tak na mnie z wyrzutem patrzyli, że musiałam, no musiałam im też coś "sypnąć" do miseczek, smakowało

, no ba, przy takich cenach.
Uszatemu też bardzo smakowało, wtranżolił z marszu dwie miseczki

.
Potem powiedziałam mu, że ma żołądeczek dopchać suchym (miseczka po suchym też była pusta).
Tak więc chyba braki apetytu mamy za sobą, oby tylko nie przerodziło się to w braki w portfelu ale to nic, niech Hrabia je i zdrowieje.
Kasiu, dobrze, że się odezwałaś, też już zaczynałam się martwić.
Buziaczki dla Tajgerka proszę przekazać.
A teraz sorry, wychodzę z netu, popłakać za Zajonczkiem bo w pracy jakoś nie wypadało się rozklejać
