» Śro sty 06, 2010 17:46
Re: Rudy Karmel bardzo chory - Czarna doopka Blake współczuje
na wstępie kilka krótkich refleksji.
Jak jest dobrze to jest dobrze i kropka. O czym pisać, kiedy koty zdrowe, dogadują się świetnie, liżą pyszczki, tęsknią za nami, śpią w objęciach, nie psocą, nic nie zrzucają, nie sieją zniszczeń? Ogólnie sielanka. Dla forum to nuda. Ale niestety czas ten nie trwa wiecznie. Widocznie tak już jest. Wolałabym nie mieć o czym pisać i odwiedzać forum tylko po to, by raz na jakiś czas wstawić nowe zdjęcia naszych ulubieńców i pokibicować adopcjom.
Dziś jest zmartwienie i niepokój, więc zwracam się do Was z prośbą o rady, o wsparcie. Wy znacie koty dużo lepiej od nas, widziałyście już wiele kocich choróbsk, macie doświadczenie w ich leczeniu. Będziemy wdzięczni z poethą za każdy post i radę, co można jeszcze zrobić, jak ulżyć Karmelkowi, co stosować. Ale od początku...
Karmel ma półtora roku. Jest schroniskowcem, ale chyba był tam tylko wa dni, bo szybka akcja CoolCaty zaowocowała tym, że prędko trafił do nas na tymczas i został już na stałe. Jest z nami od 30 stycznia. Dotąd zdrowy i wesoły, kochany urwis.
W niedzielę zauważyliśmy, że przestał sikać. Sprawiało mu to ból i jak się już udało to wysikiwał tylko po kropelce. Po telefonie do CoolCaty daliśmy mu pół no-spy. Zrobił troszeczkę siusiu ale wyrzygał tabletkę razem z jedzeniem. Noc przespał ładnie, ale o dziwo w łóżku - w jednej pozycji - nigdy tego nie robił. Przez cały poniedziałek prawdopodobnie nic nie zrobił, po pracy pojechaliśmy do Ani - został mu wyciśnięty pęcherz (akurat poszło do badania), dane leki, zdiagnozowano SUK i ogólnie nie wyglądało źle.
Niestety Karmel nie sikał nadal, cały wieczór poniedziałkowy i cały wtorek. Pojechaliśmy znowu do lecznicy. Badania moczu złe, ale chyba nie beznadziejne, nie wskazujące na chorobę nerek. Pobrana została krew do badania, nowe leki w dupsko. Miało być dobrze...
Ale Karmel zaczął być apatyczny, osowiały ,nie sikał nadal, za to mnóstwo pił. Ze zlewu, z kibla, z wanny, z miski też oczywiście. Nie chciał się bawić, nie ganiał za sznureczkiem. Czarny Blake domyślił się, że rudy chory i odstąpił mu swoje posłanie, honorowy koszyczek z czerwoną narzutą. Niestety Karmel jak był chory tak i pozostał w tym stanie.
Kolejna noc była ciężka, bo nasłuchiwaliśmy czy przypadkiem nie wybiera się do kuwety. Boze, jak my modliliśmy się o każda kropelkę. Niestety nic nie było.
Dziś zostałam w domu ( mam nadzieję, że z pracy mnie mnie wyrzucą) i obserwowałam kota. Rano dostał leki i uff... pierwsze siku od dwóch dni. Radość nie trwała długo, bo Radek odebrał wyniki krwi. Nie znam się na medycznych parametrach, CoolCaty zwróciła uwagę, że wątroba słabo pracuje i bardzo niepokojąca jest mała ilość leukocytów we krwi. Poza tym, co zdziwiło nas najbardziej, wyniki wskazują jakbyśmy głodzili Karmelka, jak gdyby nie jadł od kilku dni. A on apetyt ma, nie zwraca.
Owszem, kilka miesięcy temu zaczęliśmy nasze grubaski odchudzać. Okazało się, że dawaliśmy im za dużo jedzenia. Blake ważył 5600 natomiast Karmel 5200. Tak było w połowie listopada. Zmniejszyliśmy im racje żywieniowe, zamiast trzy razy dziennie zaczęli dostawać dwa. Trochę było buntu, ale przyzwyczaili się do nowych reguł. Karmel zjechał do 4900. niby dobrze, ale może to ,że dawaliśmy im mniej jedzenia wpłynęło na chorobę? Może dlatego zachorował? Wyniki ma jak wygłodzony kot. Czy to może być nasza wina? Dawaliśmy im pok. 60 gram karmy suchej na dobę - Purina dla kastratów.
Dziś z rana pojechałam z bratem znów do lecznicy. kolejne kłucia dostał w pupkę i w karczycho mnóstwo jakiegoś płynu. Na szczęście zaczął sikać. Do tej pory zrobił już dwa, małe bo małe, siki:) Cieszyliśmy się z nich jak dzieci:)
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale chory pęcherz ma na pewno, bo na to wskazują kryształy w moczu, ale opróćz tego jeszcze ta wątroba i te białe krwinki, a raczej ich brak...
Tak się martwimy. Karmelek leży i patrzy się w jeden punkt. Jest jakby nieobecny. Czy któraś z Was miała kiedyś kota z podobnymi objawami, czy doszedł zupełnie do zdrowia?
Nie mam żadnego doświadczenia, przez to panikuję. Jak mu pomóc? Jutro i w piątek znów do lecznicy. Zrobimy wszystko by wyzdrowiał. Powiedzcie, że będzie dobrze, że ożywi się, ze przestanie cierpieć.
Pozdrawia czarny Blakuś - zmartwiony stanem młodziaka.