Od ponad pół roku, od kiedy ogłaszany jest Czaruś nie było ani jednego, dosłownie żadnego zainteresowania Panem Kotem. Po jakimś czasie rzuciliśmy kolejną partię ogłoszeń z podrasowanymi zdjęciami Czarka zrobionymi przez Cameo. I nic. Aż przyszedł Sylwester. Między przygotowaniami do kolacji obowiązkowo zasiadałam przy kompie sprawdzić pocztę. I przyszedł mail od Julii. Oczom nie wierzyłam. O Czarusia???? I to był mail z serii takich, że po przeczytaniu wiesz, że to TEN dom

Wciąż nie wierzę. Pozwolę sobie zacytować kawałek maila od Julii, mam nadzieję, że się nie pogniewa
Czy miała Pani kiedyś wrażenie patrząc na jakiegoś zwierzaka, że to jest TEN właśnie zwierzak, którego się szukało? Ja tak miałam, gdy brałam sukę ze schroniska, gdy brałam do domu żółwie i teraz też tak mam patrząc na Czarusia i Tysię... Zresztą mój Bartek już mi zapowiedział, że kot będzie jego, bo on wreszcie będzie miał kumpla, kiedy ja będę plotkować z kotką (oba żółwie to samiczki)

Myślę, że to wystarczy za wszystko
