Witam,moja kociczka perska straciła przy porodzie swoje dziecko.Jest bardzo smutna i ma wiele pokarmu,jeśli ktoś potrzebuje to z chęcią wykarmi i wychowa jakiegoś kotka w potrzebie. Jestem tu nowa i nie bardzo wiem gdzie napisać.Jesteśmy z Legionowa pod Warszawą.
Ehhh... Jak to się życie dziwnie plecie... Pamiętam wątki w których rozpaczliwie poszukiwano kocich mamek i nie znajdywano ich A teraz w drugą stronę...
Nie wiem już co mam robić.02.01. kotka straciła maluszka,przy porodzie.Cały czas chodzi i rozpacza. kotek który się urodził był jasny,nie wiem czy to ma jakieś znaczenie czy nie,bo wydaje mi się że przygarnie i wychowa każdego,jest strasznie opiekuńcza.
tak, Serotoninko, jak to dziwnie się czasem dzieje. Przykro mi z pwoodu takiej straty. Laktacja to jedno, można zadziałać medycznie, ale utrata dziecka to dla kotki duży szok emocjonalny, dlatego rozpacza
Nie slyszałam o oseskach, ale rozejrzę się w temacie
Może ogłoś się jeszcze tutaj na hodowcach kotów, bo tu pojawiają się głównie kocięta dziczków, a teraz jak wiadomo nie ma sezonu rozrodczego. A w hodowlach może się zdarzyć, że jakaś kotka ma za mało mleka.
Sutki masuje,nie ma stanu zapalnego.Ale psychicznie żle z nią,od tego nieszczęsnego porodu ona cały czas siedzi u mnie ma rękach,przytulona i żali się na cały świat.Pierwszej nocy to nie było mi wolno spać wcale,bo zaraz alerm robiła jak oczy zamknelam.Nigdzie wyjść nie moge bez niej,bo jedyne co pomaga to jak jest do mnie przytulona.Myśle że sytuacje mogło by zmienić tylko przybrane dziecko. Jesteśmy z Legionowa pod Warszawą. Dzwoniłam do schroniska,po wetach Wszystko jedno czy to rasowy czy nie rasowy,czy dziczek,oby zdrowy i oby miała to swoje dziecko.
Janka, myslę, że mój tymczasik jest za duży, a kotka nie jest gotowa na przyjęcie, ale może spróbujemy Na pewno trzba się liczyć ze stresem jednej jak i drugiej kotki
Mojej znajomej jak suka się oszczeniła genialny mężuś nie powiem co zrobił z oseskami Wyglądało że sunia obłedu dostanie. Podłożyłam jej kudłatego pluszaczka, którego potem wychowywała przez 2 miesiace. Psychika się jej uspokoiła. Spróbuj moze Twoja persiczka da się troszke oszukać dla swojego dobra??? A nóż sie uda ??
Majencjo... Chyba zagalopowałaś się trochę. Nie każdy alkoholik to bandzior. Wielu, owszem, brak skrupułów itd... Ale u licha nie wszyscy. To często dobrzy, bardzo nieszczęśliwi ludzie. Miałam takiego wujka, dlatego zabolało mnie to co napisałaś... On by nawet muchy nie skrzywdził. Z ludźmi nie bardzo się dogadywał, ale każdemu zwierzakowi nieba by przychylił. To tak na marginesise, przepraszam za ot.
Może masz rację może się zagalopowałam- ale to był wyjątkowo wredny alkoholik przez duże A. Niestety tych ,, dobrych " w nałogu niestety jest niewielu.... Natomiast w to nieszczęście każdy wpycha się sam, najczęściej winiąc o ten stan rzeczy innych.A alkohol niestety poluźnia hamulce i opory, cóż z tego że potem żal ?