...
Mam nadzieję, ze nadal pomożesz jeśli trzeba będzie w przyszłym roku wysterylizować jakąś kicię? Zapewniam ze szaleństwa juz nie będzie.


Oczywiscie, ze pomoge jesli tylko TOZ bedzie otwarty na taka pomoc.
Po pierwsze udostepni auto sluzbowe, a po drugie dopuszczalne bedzie przywiezienie 1-3 kotow jednorazowo do godz. 12.
Z uwagi na:
* duza odleglosc (ode mnie jest ok. 50km w obie strony) i koniecznosc pokonania calej, gdzie niegdzie zakorkowanej trasy, aby przejechac z jednego konca miasta na drugie,
* czasami lapanie przez p. Ize dodatkowej kotki z rana, aby jednorazowo sterylizowac wiecej niz 1 kocice
* a takze moje zajecia (wikt i opierunek dla zwierzat, ktorymi opiekuje sie, a takze prace zawodowa w niepelnym wymiarze czasu, aby bylo z czego finansowac darmozjady)
na ogol nie mieszcze sie w czasie z przywiezieniem z Dabia kotki/kotek na sterylke do godz. 11.
Wprawdzie obiecalam mojemu Gargamelowi, ze CALODZIENNA AKCJA KOTY (bo po poludniu powtornie trzeba odbyc ta sama, mocniej jeszcze zatloczona trase wraz z wysterylizowanymi kocicami) juz nie bedzie wystepowac, ale w koncu moge mu powiedziec, ze ZARTOWALAM, no nie?
Od czasu do czasu duzy chlopak moze sam sobie zrobic sniadanie, obiad i kolacje, no nie?
Ciesze sie, ze pomoc TOZ-u w wyadoptowaniu czesci kotow jest konsekwentna i systematyczna.
Dzieki tej pomocy 8 kociakow z domu p.Izy + 5 podrzuconych p.Izie kocich maluszkow przywitalo Nowy Rok w nowych DS i DT. To wielka ulga dla p.Izy. To tez wielka szansa na szybka adopcje dla zabranych kociakow, a takze na wiekszy komfort zycia dla kotow-domownikow.
Pomoc TOZ-u jest nieoceniona.
"Kto szybko daje, ten dwa razy daje".
Na koniec powiem, ze pomoc kotom jakiej udziela p.Iza jest dla wielu osob wrecz niewiarygodna.
Gdybym na wlasne oczy nie widziala, tych licznych populacji kotow, tych wielkich garow z ryba, tych licznych miejsc karmienia to sama nie umialabym uwierzyc, ze jedna, filigranowa osoba moze dzien po dniu niezaleznie od aury z wielkim poswieceniem taszczyc na rowerze w plastykowych wiaderkach ciepla karme w kolejne, bardzo odlegle miejsca brodzac w blocie, w kaluzach itd. Do tego dochodzi leczenie, sterylizacje, niekiedy zabezpieczenie schronienia.
To jest ciezka robota dla kilkunastu osob.
Jesli kilkunastu osobom przydzielonoby po kilkanscie kotow do codziennego karmienia "w miejscach, gdzie diabel mowi: Dobranoc", to przypuszczam, ze najprawdopodobniej nikt by nie zdzierzyl.
Ja kiedys probowalam, ale zalamalam sie juz po miesiacu.
Przez 5 tygodni na poczatku zimy wraz z moja corka chodzilysmy codziennie na pobliskie dzialki i wracalysmy sterane, uszargane, przemoczone. Wtedy wpadlysmy na pomysl, by te wszystkie glodne koty zgromadzic w naszych, cieplych piwnicach. Udalo sie zebrac wszystkie koty i okolo 50 kotow przeczekalo czas zimy w pelnym komforcie. Tylko jedna, czarna kociczka powedrowala za TM. Reszta przezyla i wiosna wcale nie chciala opuscic goscinnych piwnic. Byly to koty w wiekszosci oswojone przez dzialkowiczow, Musialam je stopniowo wyadoptowac.